Mieszkańcy budynku przy ul. Zaruby potwierdzają, że woda w ich domach bywa żółta i brunatna. Do tego śmierdzi jak brudna ścierka. Jeden z lokatorów po kąpieli w takiej kranówce nabawił się wysypki. Sanepid uspokaja: - Zawartość żelaza, które barwi wodę, nie przekracza norm, więc jest obojętne dla organizmu. To jednak kolejny dowód na to, że nawet jeśli woda w Warszawie spełnia obowiązujące normy i jest dopuszczona do użytku, to korzystanie z niej wcale nie musi być bezpieczne. - Trudno, żeby kranówka w stolicy była dobrej jakości, skoro Wisła - czyli surowiec, z którego się ją robi - jest wodą pozaklasową - mówi dr Zbigniew Nowicki z Państwowego Instytutu Geologicznego. - Nawet jeśli MPWiK oczyszcza wodę najlepiej jak potrafi, to w drodze do naszych domów jej stan znowu się pogarsza. Chlor i bakterie Jedną z wad stołecznej wody jest wysokie stężenie chloru wolnego i związków chloropochodnych (np. chlorków i chloranów). Z badań udostępnianych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wynika, że ich stężenie bywa wyższe, niż dopuszczalne wskaźniki. - Przekroczenie norm jest jednak krótkotrwałe. Zazwyczaj dochodzi do niego latem - twierdzi MPWiK. - To konsekwencja dezynfekcji wody, która pozwala usunąć z niej bakterie. Ale, co ciekawe, nie wszystkie bakterie udaje się w ten sposób unicestwić. Potwierdzają to badania wody w budynku przy ul. Zaruby. Normy mikroorganizmów przekroczone były trzykrotnie. Zamiast 100 bakterii było ich 300. - Choć te bakterie nie są wielkim zagrożeniem, zalecam gotować wodę przez pięć minut - mówi Bożena Krogulska z Państwowego Zakładu Higieny. MPWiK dodaje, że woda opuszcza stacje uzdatniania praktycznie wolna od bakterii. Łapie je w osiedlowych rurach. W drodze do naszych kranów wytraca też część chloru. - Oznaczałoby to, że mieszkańcy Warszawy mogą korzystać z kranówki, która spełnia większość kryteriów. A tak nie jest. Pamiętajmy, że spożywanie chlorowanej wody może być przyczyną raka jelit i pęcherza moczowego oraz problemów z pamięcią - twierdzi onkolog dr Piotr Orłowski. Przekroczenia dopuszczalnych norm zawartości chloru najczęściej występowały w wodociągu północnym. Jego elementy pamiętają jeszcze czasy Lindleya, który zbudował go w latach 80. XIX wieku! Do dziś obsługuje on m.in. Białołękę, Bielany, Bemowo oraz Targówek i Rembertów. Coraz lepiej Chlor źle wpływa też na zapach i smak wody. Dlatego MPWiK stopniowo zastępuje go droższym, ale nie wpływającym na jakość dwutlenkiem chloru. - Od 10 lat stosujemy go w Zakładzie Wodociągu Centralnego oraz Zakładzie Wodociągu Praskiego. Od tego roku także w wodociągu północnym, który dostarcza Warszawie około 25 proc. wody - mówi Mirosława Sroka, główny specjalista do spraw technologii wody MPWiK. - Chcemy doprowadzić do tego, by we wszystkich stołecznych wodociągach stosowano ten związek. Woda (nie) zbadana Część specjalistów uważa, że obowiązujące w Polsce przepisy nie wymagają badania stężeń substancji, które Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem uznaje za rakotwórcze. Takich związków jest 70. W naszym kraju wodę sprawdza się pod kątem występowania tylko kilku. Chodzi m.in. o arsen, kadm, nikiel, które w wodzie w Warszawie występują, ale tylko w śladowych ilościach. Czy są też pozostałe? Nie wiadomo, bo nikt tego nie sprawdza. Mieszkańcy wielu polskich miast mają dostęp do lepszej wody, niż warszawiacy. Na przykład w Łodzi na szeroką skalę korzysta z ujęć głębinowych. Woda stamtąd jest nieporównanie lepsza od tej wydobywanej tuż spod powierzchni. - W stolicy niewiele ponad 1 proc. wody pochodzi z ujęć głębinowych w Wawrze i Wesołej - przyznaje Mirosława Sroka. Maciej Cnota maciek.cnota@echomiasta.pl