Tymczasem intensywnie turkusowa farba, którą ktoś - prawdopodobnie dla kawału - wlał do fontanny zostawiła bardzo trudne do usunięcia zacieki. Szacowany koszt odbarwienia - pisze "Życie Warszawy" - może przekroczyć 50 tys. zł. Fontanna Marconiego, to nie jedyny przypadek wandalizmu "pomnikowego" w Warszawie. W ostatnim czasie - przypomina gazeta - syrenka z Rynku Starego Miasta straciła miecz, Kopernik z Krakowskiego Przedmieścia - sferę niebieską, a Jerzemu Waldorffowi z nagrobka na Powązkach ktoś uszkodził nos. Parków i pomników nie ma sensu grodzić i zamykać, a kamer jest zbyt mało, żeby ustawić je wszędzie tam, gdzie mogłyby być potrzebne. Umieszczane są przede wszystkim tam, gdzie zagrożone jest bezpieczeństwo ludzi - wyjaśnia wicedyrektor Biura Bezpieczeństwa w warszawskim ratuszu Tadeusz Grzybowski.