Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Aleksandra Skrzyniarz przekazała, że prokuratura zdecydowała o zmianie kwalifikacji czynu popełnionego przez Eryka G. Początkowo mężczyzna podejrzany był o "naruszenie czynności narządu ciała" kobiety, którą zaatakował 5 lipca na ul. Nowy Świat, gdy spacerowała z mężem i synem. - Okazując rażące lekceważenie porządku prawnego, uderzył pięścią w twarz przypadkowo napotkaną kobietę, powodując u niej m.in. złamanie ściany oczodołu. Podczas przesłuchań mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Z jego wyjaśnień wynikało, że 'coś nim pokierowało' - przekazała Skrzyniarz. Podejrzany pod wpływem substancji odurzających Jak informował w lipcu nadkom. Robert Szumiata, rzecznik prasowy śródmiejskiej komendy policji, "pierwsze informacje, które dotarły do policjantów mówiły o agresywnym mężczyźnie zaczepiającym przypadkowych przechodniów, demolującym ogródki piwne i grożącym obsłudze pobliskich lokali gastronomicznych". 35-latek miał przy sobie marihuanę. Badania toksykologiczne wykazały, że w chwili zdarzenia Eryk G. był pod wpływem kilku substancji odurzających. Zmiana zarzutu - Prokurator zdecydował o zmianie zarzutu podejrzanemu. Na początku września Eryk G. usłyszał zarzut usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej w postaci innego ciężkiego kalectwa polegającego na utracie wzroku w lewym oku poprzez zadanie silnego uderzenia pięścią w twarz pokrzywdzonej, co doprowadziło m.in. do złamania ściany oczodołu. Skutek ciężkiego kalectwa nie nastąpił z uwagi na interwencję innych osób. Prokurator przyjął, że mężczyzna dział w zamiarze ewentualnym - przekazała prok. Skrzyniarz. Zmiana zarzutu była konsekwencją interwencji prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, który już w lipcu polecił Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ analizę materiału dowodowego w tej sprawie. Za zarzucane Erykowi G. przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności nawet do 15 lat, a nie krótsza niż trzy lata więzienia. Przy poprzedniej kwalifikacji czynu groziło mu do dwóch lat pozbawienia wolności. Mężczyzna od momentu zatrzymania przebywa w areszcie śledczym.