Organizatorem wystawy jest Stowarzyszenie Wolnego Słowa we współpracy z Centralnym Archiwum Wojskowym, Muzeum Wojska Polskiego i Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Za miesiąc ukaże się katalog rozszerzający materiał wystawy o inne publikacje. - Przez pryzmat wycinków prasowych poznajemy historię tamtych dni - powiedział na środowej konferencji prasowej kurator wystawy Robert Gawkowski. - Najwięcej uwagi poświęciliśmy momentowi newralgicznemu wojny, kiedy front zbliżył się do Warszawy - zaznaczył. Na pierwszych planszach pojawiły się tytuły opisujące nadzieje Polaków na odrodzenie ojczyzny. Front wschodni był jeszcze daleko, a gazety, przede wszystkim lokalne, takie jak "Górnoślązak" czy "Gwiazdka Cieszyńska", zapowiadały np. plebiscyt na Górnym Śląsku. Kolejne dwie plansze zawierają radosne obwieszczenia zwycięstw polskich na terenach państw bałtyckich i na Ukrainie. Lipiec i sierpień 1920 zdominowały w polskich gazetach - m.in. w "Rzeczpospolitej", "Kurierze Warszawskim", jak również w humorystycznym tygodniku ilustrowanym "Mucha" - hasła ostrzegawcze jak "Ojczyzna w niebezpieczeństwie!" i apele o wstępowanie do Wojska Polskiego. Na ulicach miast rozwieszano dramatyczne afisze, skierowane do polskich matek, żon, sióstr: "Polko! Czy wszyscy twoi bracia walczą juz na froncie?", "Czy syn twój spełnił obowiązek względem Ojczyzny?". Kobiety wzywano do prac porządkowych i opieki pielęgniarskiej w otoczeniu walczących. Uczono je także posługiwać się bronią. Ciekawostkę może stanowić zestawienie na jednej planszy dwóch wydań "Żołnierza Polskiego". Jeden, opracowany przez prawdziwą redakcję, wzywa Polaków do boju. Drugi, fałszywy, kolportowany przez stronę bolszewicką, nawołuje Polaków do składania broni i dezercji. - Incydent zakończyło następne wydanie rzeczywistego "Żołnierza Polskiego", którego autorzy wyraźnie odcięli się od postawy defetystycznej i mobilizowali polskich żołnierzy - mówił Gawkowski. Polska propaganda wojenna przeciwstawiała poborowych osobom obojętnym sprawie narodowej, nazywając ich tchórzami i zdrajcami, wyśmiewając w karykaturach. W prasie publikowane były informacje o egzekucjach dezerterów. Ukazywały się też komentarze do pogarszającej się sytuacji gospodarczej pogrążonego w wojnie kraju. - Z powodu braku papieru ograniczono nakład wydawnictw prasowych. Stołeczne gazety, niezależnie od reprezentowanych poglądów, zawarły ugodę, która ujednolicała ceny egzemplarzy na 3 marki - podkreślił Gawkowski. 16 sierpnia ukazały się entuzjastyczne komunikaty o zwycięskim natarciu wojsk polskich znad Wieprza. Szczegółowym opisom walk towarzyszą nekrologi i sprawozdania z pogrzebów, m.in. ks. Ignacego Skorupki. Skorupka zginął podczas szturmu Polaków na wojska bolszewickie pod Ossowem, kiedy - jak głosił komunikat Sztabu Generalnego WP - "w stule i z krzyżem w ręku przodował atakującym oddziałom". Ostatnia plansza nosi tytuł "Walka trwa". Ukazuje fotografie dokumentujące wizytę Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego na Uniwersytecie Warszawskim. - Część kadry akademickiej i studentów została zaproszona na spotkanie z marszałkiem do Belwederu. Podczas rozmowy Piłsudski otrzymał poufną informację, natychmiast pożegnał się i wyszedł. Później okazało się, że wiadomość dotyczyła III Powstania Śląskiego, które miało rozpocząć się w przeciągu kilku godzin - opowiadał Gawkowski. Wystawę wieńczy szczegółowe kalendarium wojny polsko-bolszewickiej. "Warszawa w chwili próby" porusza też problem stosunku mniejszości żydowskiej do działań wojennych. Prezentowane są wiadomości o ekscesach antyżydowskich i rodzących się nastrojach antysemickich, wywołanych pogłoskami o postawie biedoty żydowskiej, popierającej - zwłaszcza na Kresach - czerwonoarmistów. Żydom wypominano narodowość przywódcy komunistycznej rewolucji - Lwa Trockiego i twórców Komitetu Rewolucyjnego Polski - Feliksa Kona i Józefa Unszlichta. Z drugiej strony, ukazano informację prasową, dotyczącą patriotycznej odezwy posłów żydowskich i wydanie - pisanej w jidysz - gazety "Hjant", nawołującej do obrony Polski. Wystawa przybliża stanowisko polskich środowisk lewicowych wobec walk z komunistycznym przeciwnikiem. Zarówno "Dziennik Ludowy", jak i "Robotnik", gazety związane z Polską Partią Socjalistyczną, zaangażowane były w propagandę antybolszewicką i nawoływały do tworzenia ruchu oporu na okupowanych przez Armię Czerwoną terenach. Ekspozycja przedstawia też zdjęcia jeńców bolszewickich. Na jednym ukazana jest kolumna jeńców ustawionych wzdłuż szosy pod Radzyminem. Druga fotografia pokazuje czerwonoarmistów, odpoczywających na siedząco pod eskortą żołnierzy polskich. Uwagę zwraca fakt, że bolszewicy nie mają butów, które, podobnie jak karabiny, były "towarem strategicznym", który jeńcom odbierano. Jedna z plansz poświęcona jest polskim olimpijczykom, którzy zamiast na Igrzyskach w Antwerpii w 1920 roku, walczyli wtedy na froncie. - Ówczesny MKOL zachował się bardzo życzliwe w stosunku do polskiej reprezentacji. Nad stadionem powiewała biało-czerwona flaga. W rozpoczęciu Igrzysk wzięła udział symboliczna "polska delegacja", choć nie brali w niej udziału polscy sportowcy - przypomniał Gawkowski.