Jak ustaliła PAP w wybranych aptekach, warszawscy farmaceuci wprowadzili zasadę pełnej odpłatności pacjenta za lek na taką receptę, nawet jeśli należy on do grupy 230 medykamentów przypisywanych pacjentom cierpiącym na choroby przewlekłe. Jak poinformowano PAP w aptece przy ul. Wilczej, insulina zdrożała tam z 25 do 280 zł, a paski do mierzenia poziomu cukru z 3,20 do 47,80 zł. W Aptece "Na Chmielnej" cena pozawałowego Plavixu wynosi nie 40, a 100 zł. W innej ze śródmiejskich aptek jedna z pacjentek żaliła się, że musi teraz zapłacić pełną stawkę za refundowany lek Miflonide, przeciwdziałający astmie. - Zależy nam na dobru pacjentów, więc będziemy realizować wszystkie prawidłowo wypełnione recepty, także te bez określonego stopnia refundacji przez lekarzy. Niestety, póki refundacyjny system informatyczny nie okrzepnie, zmuszeni jesteśmy robić to bez refundacji - powiedziała farmaceutka z apteki przy ul. Emilii Plater. Część aptek jeszcze się zastanawia, jak traktować pacjentów z receptami ostemplowanymi pieczątką "refundacja do decyzji NFZ". - Większość pacjentów zrobiła zapasy leków jeszcze przed Nowym Rokiem, chcąc zabezpieczyć się przed skutkami wprowadzenia w życie nowej ustawy refundacyjnej. Nikt jeszcze nie zgłosił się do nas z taką receptą. Prawdopodobnie jednak wprowadzimy zasadę pełnej odpłatności - powiedział kierownik Apteki "Na Chmielnej". - Nie zgłosili się do nas pacjenci z czerwonymi pieczątkami na receptach. Nie wiemy jeszcze, jak się zachowamy w takim przypadku. Na pewno każdą receptę będziemy traktować indywidualnie - powiedziała kierownik apteki Cefarm przy ul. Widok. Stołeczni aptekarze narzekają też na chaos i sprzeczne informacje, płynące ze strony lekarzy, Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia.