W uroczystości w kościele św. Ignacego Loyoli na Cmentarzu Komunalnym Północnym uczestniczyli m.in. prezydent Lech Kaczyński, premier Donald Tusk, szef MSWiA Jerzy Miller, RPO Janusz Kochanowski i komendant główny policji Andrzej Matejuk. Mszy św. przewodniczył arcybiskup, metropolita warszawski Kazimierz Nycz. Przy trumnie wystawiono wartę honorową i poczty sztandarowe. Prezydent odznaczył pośmiertnie policjanta Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Zasługi za Dzielność. BYŁ POLICJANTEM Z POWOŁANIA - Dzisiaj stoimy w obliczu śmierci, śmierci człowieka, śmierci o wiele lat przedwczesnej. Każda śmierć jest zdarzeniem budzącym refleksje, w tym przypadku mamy do czynienia ze śmiercią szczególną, ponieważ zginął policjant, policjant z powołania - mówił prezydent. Przypomniał, że gdy doszło do tragedii, Struj był na urlopie, a mimo to zdecydował się zareagować na chuligańskie wybryki. - Zginął śmiercią bohaterską. Zginął, bo był policjantem z prawdziwego zdarzenia - dodał Lech Kaczyński. PREZYDENT: "MOŻEMY BYĆ Z NIEGO DUMNI" Zwracając się do bliskich policjanta, podkreślił, że mogą być dumni "ze swojego syna, męża, brata". - Ja, jako reprezentujący Rzeczpospolitą, mogę również powiedzieć, że jestem dumny z podkomisarza Andrzeja Struja. Dumny z takiego funkcjonariusza Polski - wolnego państwa. Oby takich śmierci było jak najmniej (...), ale obyśmy takich funkcjonariuszy mieli jak najwięcej, ponieważ wtedy będziemy spokojni o nasze bezpieczeństwo - zaznaczył. "MIAŁ ODWAGĘ, KTÓREJ LUDZIOM CZĘSTO BRAKUJE" - Na warszawskiej Woli był tylko jeden głos - sumienia policjanta. Nie zawahał się. (...) Miał odwagę, której ludziom często brakuje, jako jedyny zareagował na akt wandalizmu - mówił natomiast podczas homilii kapelan policjantów garnizonu warszawskiego ks. Józef Jachimczak. Dodał, że Struj jako policjant przez wiele lat walczył z przestępczością i pomagał ofiarom przestępstw, ale najważniejsze były dla niego jego dzieci (osierocił dwie córki). OBY JEGO ŚMIERĆ NIE POSZŁA NA MARNE - Trudno uwierzyć, że wieczorami ten silny mężczyzna śpiewał kołysanki swoim dziewczynkom. Niech promień waszego ojca, taty zawsze na was pada - podkreślił, zwracając się bezpośrednio do córek funkcjonariusza. Zaznaczył, że ma nadzieję, iż tragiczna śmierć policjanta będzie nauką dla społeczeństwa - jak odróżniać dobro od zła. - Ważne jest fascynowanie człowieka człowiekiem prawdziwym, bo to jest ewangelizacja - powiedział. ZGINĄŁ, BO NIE BYŁ OBOJĘTNY Komendant główny policji podkreślał, że podkom. Struj zginął, dlatego że nie przeszedł obojętnie obok zła i stanął w obronie dobra, jakim jest poczucie bezpieczeństwa ludzi. - Żegnamy naszego kolegę, który miał jeszcze tak wiele planów na przyszłość, który przez 15 lat bardzo dobrej, wzorowej służby dał się poznać jako policjant, jako człowiek, z jak najlepszej strony. Był ceniony przez przełożonych, uwielbiany przez kolegów - mówił Matejuk. POLICJANT TO RYZYKOWNY ZAWÓD Podkreślił, że zawód policjanta to profesja najwyższego ryzyka, o czym świadczy fakt, że od 1990 r. podczas służby zginęło ok. 130 funkcjonariuszy. - Nazwy takich miejsc jak Magdalenka, Będzin, Mikołajki, Nadarzyn, czy (...) przystanek tramwajowy na warszawskiej Woli, są symbolem tragicznych zdarzeń z udziałem policjantów - powiedział. "STRUSIU, BRAKUJE NAM CIEBIE" W imieniu kolegów "Strusia" (tak mówili do policjanta jego znajomi) żegnał naczelnik wydziału wywiadowczo-patrolowo KSP Bogdan Krzyszczak. - Przyjacielu, zasługujesz na coś więcej niż frazesy o poświęceniu, obowiązku, o tym, że tylko życie z poczuciem misji ma sens, że potrafimy docenić ludzi dopiero wtedy, gdy śmierć wydrze ich z naszego życia - mówił policjant. - Dziś brakuje nam Ciebie bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy nie usłyszymy już Twojego głosu w radiostacji. Bez jednego żołnierza wojna trwa dalej, ale bez jednego muzyka orkiestra traci swoje brzmienie - dodał przełożony Andrzeja Struja. Anna Struj, wdowa po zamordowanym, łamiącym się głosem mówiła, że śmierć Andrzeja obudziła w ludziach wiele pozytywnych emocji. Podziękowała za "każde ciepłe słowo, za każdy gest". MINUTA CISZY DLA ZMARŁEGO POLICJANTA Gdy kondukt żałobny opuszczał kościół, słychać było bicie kościelnych dzwonów i wycie policyjnych syren. Podczas wkładania trumny do grobu funkcjonariusze minutą ciszy uczcili pamięć poległego kolegi. Zrobiły to nie tylko osoby, które uczestniczyły w uroczystości, ale także wszyscy warszawscy policjanci na służbie (informacja dotarła do nich za pośrednictwem policyjnych radiostacji). Na przystanku tramwajowym, gdzie zginął policjant, zbierali się warszawiacy, by zapalić znicze. ZWRÓCIŁ IM UWAGĘ - ZAATAKOWALI GO NOŻEM Do tragicznej śmierci policjanta doszło w ubiegłą środę na przystanku tramwajowym przy ul. Połczyńskiej na warszawskiej Woli. Według jednego ze świadków zdarzenia, gdy na przystanek podjechał tramwaj, jeden ze stojących przy wiacie mężczyzn rzucił koszem na śmieci w wagon. Na jego zachowanie natychmiast zareagował wychodzący z tramwaju pasażer - jak się później okazało, 42-letni policjant z wydziału wywiadowczo-patrolowego stołecznej komendy, asp. Andrzej Struj. Policjant został zaatakowany i zraniony nożem. Na miejsce natychmiast wezwano karetkę pogotowia, jednak funkcjonariusza nie udało się uratować - zmarł w szpitalu. Policjant służył w policji 15 lat. W środę miał urlop, był po cywilnemu. Osierocił dwójkę dzieci. Sąd zdecydowało o tymczasowym aresztowaniu dwóch 18-latków, którzy zaatakowali nożem policjanta. Wcześniej Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola postawiła im zarzuty zabójstwa. Obaj przyznali się do winy. ZOBACZ WIĘCEJ: ZIEMKIEWICZ: HUMANITARNI DRANIE, CZYLI O STRACHU ZGINĄŁ, BO ZWRÓCIŁ UWAGĘ DRUGI NAPASTNIK W RĘKACH POLICJI: ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ