Do wybuchu powstania doszło w atmosferze spodziewanej klęski Niemiec w obliczu wielkiej ofensywy Armii Czerwonej. W jej wyniku wojska niemieckie od połowy czerwca do końca lipca cofnęły się z Białorusi aż na przedpola Warszawy. 20 lipca wysocy rangą oficerowie Wehrmachtu podjęli nieudaną próbę zamachu na Hitlera. Warszawiacy byli też świadkami pospiesznej i bezładnej ewakuacji administracji niemieckiej. Niemcy wezwali 100 tysięcy mieszkańców stolicy do przymusowych robót fortyfikacyjnych. Wezwanie zbojkotowano i nie wywołało to represji, co uznano za objaw słabości okupantów. Polski rząd w Londynie oraz władze polskiego państwa podziemnego przygotowywały powstanie przeciw Niemcom. Akcja o kryptonimie "Burza" zakładała, że na froncie wschodnim Armia Krajowa będzie zajmowała opuszczane przez Niemców tereny, by postawić Armię Czerwoną przed faktami dokonanymi i wystąpić wobec niej jako suwerenny gospodarz tych ziem. Od zerwania przez Stalina w kwietniu 1943 r. stosunków z rządem w Londynie ZSRR uznawano za "sprzymierzeńca naszych sprzymierzeńców". Przebieg "Burzy" na Wołyniu, w Wilnie i Lwowie dowiódł jednak, że Stalin nie uznaje żadnych niezależnych sił. Żołnierzy AK po walkach aresztowano i wywożono w głąb ZSRR. Jasne było, że Stalin chce odebrać Polsce Kresy Wschodnie. Na zamiar zainstalowania w Polsce satelickich wobec Moskwy rządów wskazywało zaś ogłoszone 22 lipca w zajętym przez Armię Czerwonym Chełmie powstanie tzw. Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, który Stalin uznał za jedyną legalną władzę W tej sytuacji władze podziemia - które premier rządu w Londynie Stanisław Mikołajczyk upoważnił do ogłoszenia powstania w Warszawie - zdecydowały się na rozpoczęcie walk. Formalnie rozkaz powstania wydał komendantowi głównemu AK gen. Tadeuszowi Komorowskiemu "Borowi" Jan Stanisław Jankowski - delegat polskiego rządu na kraj. Decyzji tej nie mógł już zmienić raport "kuriera z Warszawy", porucznika Jana Nowaka-Jeziorańskiego, który przestrzegał, że zachodni alianci potraktują powstanie jako "burzę w szklance wody". Godzina "W" 1 sierpnia 1944 r., o 17. - w godzinie "W", 45-tysięczny Warszawski Okręg AK rozpoczął walkę o stolicę. Tylko co dziesiąty powstaniec miał broń. Już w pierwszych dniach do walczących przyłączali się mieszkańcy miasta. Powstańców wspierały też ugrupowania, które nie uznawały zwierzchnictwa Polskiego Państwa Podziemnego - nacjonalistyczne Narodowe Siły Zbrojne i komunistyczna Armia Ludowa. W pierwszych dniach sierpnia powstańcom udało się opanować znaczną część miasta, zwłaszcza Śródmieścia - m.in. Wytwórnię Papierów Wartościowych przy ul. Sanguszki, więzienie przy ul. Daniłłowiczowskiej, Prudential (obecnie hotel Warszawa), Pocztę Główną, Elektrownię na Powiślu. Zajęli też część Żoliborza, Stare Miasto, Powiśle, Mokotów i trzy enklawy na Ochocie. Zacięte walki toczyły się na Woli, Okęciu, Bielanach i na terenie Cytadeli Warszawskiej. 8 sierpnia rozpoczęła nadawanie powstańcza radiostacja "Błyskawica". Światową opinię publiczną o powstaniu poinformowało Radio Londyn. Alianci zachodni natychmiast zorganizowali zrzuty broni i amunicji dla walczących. Stalin nie pozwolił jednak na lądowanie samolotów na terenach po prawej stronie Wisły, zajętych przez Armię Czerwoną. Loty z bronią i amunicją dla Warszawy, odbywające się z baz we Włoszech, były mało efektywne i okupione wielkimi stratami. Większość maszyn została zestrzelona przez Niemców. W pierwszych dniach sierpnia ataki powstańców odpierało 20 tys. żołnierzy i policjantów niemieckich. 4 sierpnia Niemcy wspierani przez sformowany z posiłków, dodatkowy 25-tysięczny korpus gen. Ericha von dem Bacha rozpoczęli systematyczne tłumienie powstania. W zajmowanych dzielnicach hitlerowcy brutalnie rozprawiali się nie tylko z powstańcami. Rozpoczęły się masowe mordy mieszkańców stolicy i systematyczne niszczenie miasta w myśl rozkazu Himlera: "Warszawa ma być zrównana z ziemią". 10 września w kierunku Warszawy ruszyła ofensywa Armii Czerwonej i po kilkudniowych walkach wojska sowieckie zdobyły Pragę. Kilka dni później oddziały I Armii Wojska Polskiego sforsowały Wisłę i połączyły się z powstańcami na Czerniakowie. Nie otrzymały jednak wsparcia Armii Czerwonej, poniosły wielkie straty i wycofały się. W połowie sierpnia powstańcy po krwawych walkach zostali wyparci m.in. z Woli, a potem ze Starego Miasta. Na początku września padło Powiśle. Pod koniec września ustały walki na Mokotowie i Żoliborzu, broniło się jeszcze Śródmieście. 2 października Powstanie skapitulowało. Straty powstańców wyniosły około 40 tys. zabitych i rannych; zginęło około 180 tys. cywilów. Ponad 15 tys. uczestników Powstania znalazło się w niewoli niemieckiej. Uległa zniszczeniu prawie jedna czwarta zabudowy stolicy. Po upadku powstania i wypędzeniu z miasta jego mieszkańców Niemcy przystąpili do systematycznego burzenia stolicy. 17 stycznia 1945 r. do opustoszałej i wypalonej Warszawy wkroczyła Armia Czerwona. Zwycięstwo czy klęska? Do dzisiaj trwają zaciekłe spory o sens rozpoczęcia walk w stolicy. Przeciwnicy wskazują na ogrom strat i nieosiągnięcie żadnego z celów. Zwolennicy mówią o świadectwie umiłowania wolności, nie cofającym się przed żadną ofiarą. Historię i tło tych sporów przedstawia reporter RMF Konrad Piasecki: Zdaniem brytyjskiego historyka Normana Daviesa, Powstanie mogło się stać jedną ze zwycięskich bitew II wojny światowej. W książce "Powstanie 44", która ukaże się w polskich księgarniach 1 sierpnia w godzinie "W", Davies stawia tezę, że powstanie miało szanse na zwycięstwo, a jego klęska była klęską nie tyle Polaków, co całej koalicji antyhitlerowskiej. - Powstanie było niesłychanym osiągnięciem wojskowym. Jak planowano, miało potrwać najwyżej sześć dni, tymczasem żołnierze walczyli ponad 60. Armia Krajowa zdała egzamin wzorowo, zadając Niemcom straty równe własnym i zmuszając dowództwo niemieckie do zgody na honorową kapitulację, zamiast zamierzonej zagłady powstańców. Kluczowa rola Stalina dotychczas nie została wyjaśniona - powiedział podczas konferencji prasowej w Warszawie. Autor zawarł w książce kilka wyrazistych tez. Po pierwsze, że powstanie warszawskie miało szanse powodzenia, gdyby polityka aliantów była bardziej spójna. Po drugie, że tragedii cywilów nie dało się przewidzieć i że nie była spowodowana przez decyzje AK. Przeciwnie - dowództwo powstania bało się, że cywile mogą masowo cierpieć, jeśli garnizon niemiecki nie zostanie zaatakowany. Po trzecie Davies twierdzi, że koalicja aliancka nie potrafiła w ciągu dziewięciu tygodni zorganizować wspólnej akcji, by pomóc walczącej Warszawie. - Nie było odpowiedniego planowania, łączności, woli politycznej i energii dyplomatycznej. Każda strona ma udział w tej klęsce koordynacyjnej - i Polacy, i Brytyjczycy, i Amerykanie, i Sowieci - uważa Davies. Historyk sądzi także, że nie ma dowodów świadczących jednoznacznie, że Stalin celowo nie pomógł powstańcom, choć wojska rosyjskie stały w tym czasie po drugiej stronie Wisły. - Rola Stalina do dziś jest niewyjaśniona. Przygotowując książkę, nie miałem dostępu do moskiewskich archiwów państwowych, jedynie do akt NKWD. Może z nich wynikać, że Stalin nie wiedział dokładnie, co się dzieje i mógł być przekonany, że powstaniem kieruje wywiad brytyjski. Poza tym nigdy nie został przekonany przez Churchilla i Roosevelta, by wspomóc powstańców - zaznaczył historyk. - Trzeba zrobić dziś wszystko, by powstanie warszawskie było w Europie i na świecie znane, by istniało w świadomości ludzi. Ta książka jest niezmiernie istotna, bo wywoła na nowo dyskusję na temat wyjątkowego zrywu polskich żołnierzy i dlatego, że niesie niezmiernie ważny przekaz: że powstanie miało sens - podkreślił obecny na spotkaniu prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Zostawić w świadomości Sekretarz stanu USA Colin Powell, kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i wicepremier Wielkiej Brytanii John Prescott przyjadą na uroczyste obchody 60. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Najważniejszymi gośćmi będą jednak byli powstańcy, z których kilkuset osobiście weźmie udział w uroczystościach. - Te obchody do wielki ukłon w stronę tych, którzy zginęli w czasie powstania i tych, którym udało się przeżyć - mówił podczas konferencji prasowej dyrektor Biura Promocji Miasta Warszawy, Tadeusz Deszkiewicz. W przeddzień rocznicy otwarta zostanie pierwsza część Muzeum Powstania Warszawskiego. - Chcieliśmy pokazać, powstanie warszawskie szerzej, jako pewien pomysł na wolne państwo, w którym ujawniły się partie polityczne, prasa, administracja. Państwo ograniczone terytorialne, ale wolne, inne niż Polska sanacyjna czy tym bardziej późniejsza PRL - powiedział Jan Ołdakowski, pełnomocnik ds. budowy muzeum. Organizatorzy chcą zachęcić wszystkich warszawiaków do udziału w uroczystościach towarzyszących obchodom 60. rocznicy wybuchu Powstania, a także do odwiedzania przygotowanych z tej okazji wystaw i spotkań. Imprezy związane z rocznicą potrwają do października.