W specjalnym pojemniku paczkę przewieziono na poligon w podwarszawskim Kazuniu, gdzie ładunek zdetonowano. Rano policja ujawniła, że zatrzymała mężczyznę, podejrzanego o pozostawienie ładunku na dworcu. - Całą noc działała grupa z wydziału do zwalczania terroru kryminalnego. Dzięki tej pracy, dzięki różnym informacjom, dzięki również temu, że na Dworcu Centralnym mamy kamery udało nam się ustalić osobę, która przyniosła i położyła paczkę. Ustaliliśmy, że paczka nie była podłożona na Dworzec Centralny, tylko była przenoszona i dlatego tam postawiona. Nie była to próba zamachu na pasażerów - powiedział komisarz Dariusz Janas, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. Po południu policja już wiedziała kto miał odebrać bombę. - Znamy już dane osób, które miały odebrać bombę. W tej chwili trwają poszukiwania osób, które miały tę bombę od niego otrzymać. Ustalamy również dla kogo ten ładunek był przeznaczony, czyli kto miał być ofiarą. Czynności są w toku więc na tym etapie nic więcej powiedzieć nie mogę - powiedział Janas. 22-letniemu Jarosławowi R., któremu postawiono zarzut nielegalnego wyrobu i posiadania "urządzenia wybuchowego" grozi do ośmiu lat więzienia.