Jak podają media, ratusz wynajął stado kóz od hodowcy z Dagestanu. Zwierzęta żyły na wyspie na wysokości dzielnicy Praga-Północ i miały wyjadać rosnącą na niej trawę, by ułatwić gniazdowanie nadwiślańskim ptakom. "Fundacja dostała zgłoszenie o martwych kozach od mieszkańca, który poszedł rekreacyjnie na wyspę w weekend i zrobił zdjęcia" - przekazał w poniedziałek Dawid Fabiański z Animal Rescue Polska. Fundacja w niedzielę skontrolowała gospodarstwo. Okazało się, że na wyspie jest 12 martwych kóz. Łącznie stado liczyło 60 zwierząt. Bezdomny, który na czarno pilnował kóz powiedział, pozostałe padłe zwierzęta zakopał, a część wyrzucił do Wisły. Kozy nie mogą pozostać na wyspie U 18 żywych jeszcze zwierząt stwierdzono "stan zagrożenia zdrowia". Dodatkowo powiatowy lekarz weterynarii, który zbadał kozy, powiedział, że nie ma możliwości, żeby zostały na wyspie, bo nie są spełnione wszelkiego rodzaju warunki przetrzymywania tam zwierząt. Kozy są chore, wychudzone, ich stan wskazuje na długotrwałe nieleczenie. Jak podkreślił Fabiański, nieudolność m.st. Warszawy polegała na tym, że nie nadzorowało wypasu zwierząt. Żadne gospodarstwo nie chciałoby ich przyjąć, bo nie miały kolczyków i nie były zidentyfikowane według przepisów ustawy. Miasto podpisało jedynie z obcokrajowcem umowę na wypas kóz. "Urząd m. st. Warszawy był na miejscu i nie był skory do współpracy. Zasłaniają się tym, że mieli umowę w zakresie wypasu i więcej ich nie interesuje" - powiedział Fabiański. "Tu się mylą, powinni mieć gospodarstwo, które przyjmie zwierzęta gospodarskie bezdomne, ale też takie, które są z interwencji. Oni tego nie chcą" - podkreślił. "Kozy są niezakolczykowane. Każde gospodarstwo, jeśli przyjmie je do stada, straci numer stada, bo wprowadzi zwierzęta nieznanego pochodzenia. Jedyną alternatywą jest zabranie ich do nas, do gospodarstwa, które koleżanka odziedziczyła w spadku i przekazała dzisiaj fundacji. Tam je umieścimy" - zapowiedział Fabiański. Pytany przez dziennikarzy w poniedziałek o tę sprawę prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski odparł: "Ja zostałem o tym poinformowany dzisiaj, rano, właśnie to sprawdzamy. Rzeczywiście w związku z niską wodą podobno psy się dostały na tę wyspę". Zapowiedział, że ratusz będzie dokładnie sprawdzać sprawę i będzie o niej informować.