17 marca 1996 roku student pierwszego roku Politechniki Warszawskiej Wojtek Król był przypadkowym świadkiem napadu przy ulicy Lwowskiej w Warszawie. Według aktu oskarżenia został zastrzelony wtedy przez uciekających bandytów. O zabójstwo oskarżono Mariusza S. Razem z nim w napadzie mieli brać udział także Artur K. i Mariusz C. Proces był poszlakowy: nie znaleziono broni, z której został zabity student, a dowody oparte były na śladach zapachowych. To sądowi nie wystarczyło. Według sędziów, policja i prokuratura popełniły wiele błędów, które mogą już nie pozwolić na odnalezienie prawdziwych sprawców tego zabójstwa. Od wyroku odwołał się prokurator. Zażądał jego uchylenia i ponownego rozpatrzenia. Zdaniem prokuratora Zbigniewa Goszczyńskiego, Sąd Okręgowy nieprawidłowo ocenił dowody, bo zamiast ocenić wszystkie łącznie robił to osobno, co doprowadziło do błędów w wyroku. Ponadto prokurator uważa, że niesłusznie sąd nie wziął pod uwagę badania Mariusza S. na tzw. wykrywaczu kłamstw. Sąd uznał bowiem, że nowy Kodeks Karny nie pozwala już na prowadzenie takich badań. W przekonaniu oskarżyciela wariograf można nadal stosować, choć nie w czasie przesłuchań i za zgodą badanego, a te wymogi zostały przecież spełnione. Obrona utrzymuje, że oskarżeni są niewinni i żąda utrzymania wyroku: - Sąd orzekający nie dopuścił się jakiegokolwiek błędu w procedowaniu i ocenie dowodów - powiedział mecenas Eugeniusz Baworowski.