Po godz. 16 pod osmalonym szkieletem tęczy całowało się, przytulało i ściskało ok. 300 osób. Całowały się pary zarówno różnej, jak i tej samej płci, byli też ludzie, którzy wymieniali się uściskami w kilkuosobowych grupach. Wiele osób przyniosło ze sobą kwiaty, które zatknęli na konstrukcji, a także tęczowe chorągiewki z logo Kampanii Przeciw Homofobii. Z głośników słychać było m.in. piosenki "What a Wonderful World" i "Freedom! '90" George'a Michaela. Policja na kilkadziesiąt minut wstrzymała ruch samochodów na placu, by zgromadzeni mogli bezpiecznie przejść z chodnika pod tęczę. Organizatorki manifestacji - studentki Natalia Bogumił i Natalia Dobber - powiedziały PAP, że zaprosiły ludzi na pl. Zbawiciela za pośrednictwem mediów społecznościowych, bo zbulwersowały je to, że siła fizyczna jest w stanie zastraszyć mieszkańców Warszawy. "My chcemy pokazywać dobre wzorce, które będą przyczyniały się do szerzenia ciepłych emocji. Chcemy wzbudzić w ludziach uśmiech, miłość, przyjaźń, chcemy troszkę rozładować atmosferę" - powiedziały. Przyznały, że w porównaniu z organizowanym przez narodowców Marszem Niepodległości w piątek na pl. Zbawiciela było niewiele osób, ale zaznaczały, że "przewaga liczebna i zdolność do niszczenia liczą się tylko w świecie, w którym rządzi siła". "Kult siły i źle rozumianej przewagi zapanował w polskiej polityce i przez to na polskich ulicach. To nie jest nasz świat" - mówiły organizatorki do zgromadzonych. "My jesteśmy niewzruszeni tym wszystkim. My nadal będziemy żyli tak, jak chcemy" - podkreślały. Zdaniem organizatorek wandale, czyniąc z tęczy symbol mniejszości, jednocześnie uznali ich istnienie. Nawoływały, by nie odpłacać chuliganom tym samym i wzorem starożytnych skazać ich na zapomnienie. Instalację "Tęcza" na pl. Zbawiciela podpalono 11 listopada w trakcie Marszu Niepodległości. Podczas tej manifestacji - jak co roku - doszło do ulicznych burd. Stołeczny ratusz na żądanie policji rozwiązał zgromadzenie, ale mimo to marsz był kontynuowany. Podczas zajść spłonęła także kabina wartownicza przy ambasadzie Rosji, a na teren placówki rzucano kamienie i race. Niektóre osoby weszły na murek ogrodzenia ambasady. Do burd doszło także przed skłotami przy ul. ks. Skorupki i ul. Wilczej. Po marszu zatrzymano 74 osoby, dziewięć zostało skazanych przez sądy w trybie przyspieszonym. Policja poinformowała, że po marszu postawiono 33 zarzuty karne. Zarzuty usłyszał także mężczyzna, który odpowie za podpalenie "Tęczy". W związku z podpaleniem tęczy policja szuka także innych osób.