Oto sprawdzone miejsca, godne naszych podniebień i pieniędzy: do 20 zł Absolutnie nie do pobicia są bary na Stadionie Dziesięciolecia (tzw. Mały Wietnam w okolicy stacji Warszawa Stadion). Wietnamczycy gotują w nich dla rodaków, więc receptury są w 100 proc. oryginalne. Tak przygotowanych potraw nie zjemy w innych barach w mieście. Nikt tu nie mówi po polsku, nie ma menu. Je się to, co ugotował kucharz. Ale spokojnie - prawdziwa rozkosz podniebienia zapewniona. Bary działają od 3-4 rano, więc tuż po otwarciu wielu warszawiaków właśnie tam regeneruje siły po nocnym clubbingu. do 40 zł Bar "Krokiecik" (ul. Zgoda 1) od ponad 20 lat podaje niezmiennie pyszne krokiety. W menu odnajdziemy lekką nutę węgierską - to wpływ właściciela. W sąsiednim barze "Zgoda" (ul. Zgoda 4) dominuje kuchnia polska. Wszystko jest świeże i smaczne, a atmosfera bardzo sympatyczna. do 60 zł Droższe niż wietnamskie bary na stadionie, ale równie doskonałe jedzenie proponuje "Dziki Ryż" (ul. Puławska 24b). Prowadzi ją mieszkająca w Warszawie od trzech pokoleń rodzina Chińczyków. Orientalne menu zostało tam w bardzo ciekawy sposób spolszczone. Tuż obok jest "Tbilisi" (ul. Puławska 24), gdzie znajdziemy niestety wciąż mało popularne, ale warte poznania smaki Kaukazu. Z kolei "Cafe Contact" (ul. Foksal 21) to jedyne miejsce w Warszawie, gdzie serwują tort kanapkowy. Kto spróbuje, ten się od niego uzależni. do 100 zł Jeśli ktoś lubi być zaskakiwany, to musi odwiedzić "U Kucharzy" (ul. Ossolińskich 7). To jedyne miejsce w Polsce, gdzie zamiast kelnerów gości obsługują sami kucharze. Przygotowywanie potraw odbywa się na oczach klientów, bo cały lokal jest jedną wielką kuchnią. Specjalnością lokalu jest tatar z siekanej polędwicy wołowej. Palce lizać! Spróbujemy tam też innych tradycyjnych polskich potraw, np. wędzonej gęsiej piersi. "U Kucharzy" powstało tylko na czas remontu hotelu Europejskiego, więc istnieje zagrożenie, że restauracja niedługo zniknie z gastronomicznej mapy stolicy. To byłaby wielka strata. Jeśli ktoś lubi sushi, to musi pójść do "Izumi" (ul. Mokotowska 17). Chiński kucharz to prawdziwy artysta. Jest bardzo kreatywny, nie boi się eksperymentów. Sprowadza bardzo egzotyczne składniki, np. wędzoną meduzę. powyżej 100 zł Z taką sumą w kieszeni możemy pójść do każdej restauracji w mieście. Ale jeśli chcemy, żeby jakość jedzenia była adekwatna do wydanych pieniędzy, to wybór wcale nie jest taki duży. Znajomi, którym całkowicie ufam w kwestiach kulinarnych, zachwycają się "La Rotisserie" (ul. Kościelna 12). Przyznaję, że stan moich finansów nie pozwolił mi jeszcze osobiście się o tym przekonać... Menu to modne obecnie potrawy typu fusion. Maciek Cnota maciej.cnota@echomiasta.pl