O ładunku na warszawskim Ursynowie zawiadomił policję anonimowy informator. Po pobieżnym sprawdzeniu podejrzanych paczek w piwnicach jednego z wieżowców nawet specjalnie szkolone psy nie wyczuły różnicy. Później jednak antyterroryści postanowili dokładniej zbadać zawartość pakunków. Okazało się, że był w nich tak zwany trotyl ćwiczebny, dający dużo dymu, a nie - jak wcześniej informowała policja - wybuchowy. - Biegły pirotechnik po dokładnym sprawdzeniu stwierdził, że są to kostki ćwiczebne. One doskonale imitują trotyl wybuchowy - powiedział Dariusz Janas, rzecznik prasowy stołecznej policji. Policja odnalazła w piwnicy także granaty łzawiące oraz wojskową petardę. Właściciel piwnicy 35-letni Bogdan Ł. w mieszkaniu posiadał także amunicje, na którą nie miał zezwolenia.