W rozmowie z siecią RMF FM Kalita podkreślił, że nie prowadził okupacji swojego gabinetu, lecz z powodu napiętej sytuacji w przedsiębiorstwie nie mógł opuścić pracy. Kalita zapewnia, że związkowcy, którzy go popierali, dostali gwarancje od ministra pracy Longina Komołowskiego. Nie chce jednak zdradzać więcej szczegółów. Kalita oskarżył o przestępstwo wysokiego rangą urzędnika Ministerstwa Transportu. "Jestem w posiadaniu dokumentu, z którego wynika, że osoba ta próbowała sprzedawać poufne informacje dotyczące prac komisji przetargowej wyłaniającej wykonawcę drugiego terminalu lotniska Okęcie - głosi oświadczenie Macieja Kality. To kolejny etap awantury wokół PPL. Sprawa domniemanych nieprawidłowości w PPL trafiła już wcześniej do prokuratury. Chodzi o prowadzony w Portach Lotniczych przetarg na budowę nowego terminalu w Warszawie. Prokuratura ma ustalić, czy podczas przygotowania do wybrania wykonawcy inwestycji doszło do przestępstwa "szeroko rozumianej korupcji". Do przetargu, zgłosiło się na początku kilkanaście firm. Kontrakt warty trzysta milionów dolarów był pierwszym celem nowego tymczasowego kierownictwa Okęcia. Być może dlatego, że pojawiły się plotki iż jeden z członków komisji przetargowej poleciał na koszt jednej z zainteresowanych firm na zagraniczną wycieczkę. Szef komisji, chcąc uciąć te plotki, poprosił swoich kolegów o złożenie informacji o wyjazdach zagranicznych. Zabrakło jednego zeznania, którego nie złożył Marek Kotlarski, przedstawiciel ministerstwa transportu. Kotlarski twierdzi, że nie złożył informacji, bo miał dużo obowiązków. Zapewnił też, że żadna z firm nie zasponsorowała mu zagranicznej wycieczki. Budowa terminalu ma potrwać trzy lata. Pierwsi pasażerowie mają z niego korzystać w 2005 roku. Koszt budowy szacowany jest na 300 milionów dolarów.