Wyjątkowo pechowa niedziela na lotnisku Chopina. W tym samym czasie, około południa, doszło do dwóch incydentów - podaje TVN24. Samoloty przez kilkadziesiąt minut krążyły nad stolicą, nie mogąc wylądować.
Jak podaje stacja, w bombardierze, który w ramach rejsu LOT-u miał wylecieć do Bukaresztu, pojawił się dym.
"Przed startem podczas kołowania doszło do zadymienia kabiny. Na miejscu są wszystkie nasze służby. Na chwilę obecną nie jestem w stanie powiedzieć, co spowodowało zadymienie. Samolot jest holowany" - poinformował rzecznik LOT-u Michał Czernicki.
W tym samym czasie miał miejsce jeszcze jeden incydent.
"Doszło do wycieku paliwa z agregatu prądotwórczego znajdującego się na innym stanowisku" - podał rzecznik lotniska Piotr Rudzki.
"Dwie sprawy nałożyły się na siebie w jednym czasie. Ponadto nie wiedzieliśmy, jak rozwinie się sprawa zadymienia w samolocie LOT" - dodał.
Jak zapewniono, obecnie rejsy odbywają się normalnie.