Wojewoda Jacek Kozłowski wytyka poważne zaniedbania zarówno wojewódzkiej, jak i stołecznej konserwator zabytków. Twierdzi, że wina leży po obu stronach. Urzędy piastują kobiety, między którymi - jak określa wojewoda - nie ma właściwie żadnego kontaktu. Zarzuca im brak współpracy i to, że panie o istotnych zmianach i zamierzeniach np. deweloperów wzajemnie się nie informują. Wojewoda mazowiecki upomniał również inspektora nadzoru budowlanego, który choć wiedział, że budynek jest zabytkiem, pozwolił deweloperowi wyburzyć parowozownię. Jacek Kozłowski wytyka też konserwatorom zabytków opieszałość. Według niego stara parowozownia powinna zostać od razu wpisana do rejestru zabytków, a nie figurować w ewidencji przez lata.