Ranni są w bardzo ciężkim stanie. 29-letni kierowca samochodu przeżył. Do wypadku doszło na trasie Toruńskiej, na wysokości ulicy Jagiellońskiej. W tym miejscu jest ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę. Ford focus jadący w kierunku Bródna podczas wyprzedzania innego samochodu uderzył w krawężnik, odbił się od niego i wjechał w przystanek autobusowy, na którym stało kilkanaście osób. Cztery z nich spadły razem z autem, które przebiło barierkę dźwiękoszczelną wiaduktu i spadło ok. 5-6 metrów w dół: Trzy osoby zginęły na miejscu, a dwie zmarły w szpitalu. Posłuchaj relacji RMF: Zobacz zdjęcia z miejsca wypadku Przyczyną wypadku była brawura kierowcy, który jechał zbyt szybko - według policji i świadka (kierowcy wyprzedzanego samochodu) - prawdopodobnie ponad 100 km/h. Kierowca wysiadł z samochodu o własnych siłach. Był w szoku, nie odniósł jednak poważniejszych obrażeń. Obecnie przebywa na obserwacji w szpitalu. Wiadomo, że był trzeźwy. Prokuratura wszczęła już postępowanie w tej sprawie. Jak tylko sprawca wypadku wyjdzie ze szpitala, zostanie zatrzymany. Śledztwo jest prowadzone na razie na podstawie artykułu kodeksu karnego, który za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym przewiduje od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Zarazem nie jest wykluczona zmiana tej kwalifikacji na artykuł mówiący o "sprowadzeniu katastrofy w ruchu lądowym" ze skutkiem śmiertelnym - za co grozi od 2 do 12 lat więzienia. Obecnie prokuratura przesłuchuje świadków. Wkrótce będzie powołany biegły z dziedziny ruchu drogowego. Zarządzona także zostanie sekcja zwłok ofiar. Zobacz, co dzieje się na drogach