Do zdarzenia doszło w nocy z 26 na 27 września. Początkowo policjanci zostali wezwani do jednego z mieszkań w bloku przy ul. Bukowińskiej w związku z głośnym zachowaniem lokatorów. "Funkcjonariusze przywrócili porządek w lokalu i nic nie zapowiadało dalszego rozwoju wydarzeń" - przekazał sierżant sztabowy. Po pewnym czasie policjanci znów zostali wezwani do tego samego mieszkania, ale tym razem zgłoszenie dotyczyło kobiety zaatakowanej młotkiem. Na miejsce oprócz policji została wezwana karetka pogotowia. W mieszkaniu funkcjonariusze zastali 36-latka, pokrzywdzoną oraz innych lokatorów. "Okazało się, że wszyscy uczestnicy zdarzenia mieszkają razem" - dodał policjant. Według policjanta, 36-letni mężczyzna w pewnym momencie chwycił za młotek i powiedział koleżance, że "wbije ją jak gwoździa", po czym zadał jej kilka uderzeń w głowę i plecy. Policjant wyjaśnił, że "nikt nie potrafił logicznie wytłumaczyć przyczyn zajścia". 36-letni mężczyzna został zatrzymany, a kobiecie udzielono pierwszej pomocy, po czym została przewieziona do szpitala na dalsze badania. "Zabezpieczono również narzędzie napaści" - wskazał Gruda. W chwili zatrzymania mężczyzna miał dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty kierowania gróźb karalnych oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia. W trakcie przesłuchania nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw i jednocześnie odmówił składania wyjaśnień, nie podając powodów swojego zachowania. "Dodał, że z całego zdarzenia nic nie pamięta, bo ma problemy z alkoholem" - dodał rzecznik. Mężczyźnie grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.