- Niestety nie można było zakazać tych manifestacji zgodnie z prawem, zgodnie z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego nie mogę tak postępować - powiedziała w sobotę Waltz w TVN24. W Święto Niepodległości w Warszawie w rejonie Placu Konstytucji doszło do starć przy okazji zorganizowanego przez środowiska narodowe "Marszu Niepodległości". Jeszcze przed jego rozpoczęciem grupy zamaskowanych osób atakowały kordon policji, oddzielający ich od odległego o kilkaset metrów wiecu środowisk antyfaszystowskich. Wiec "Kolorowa Niepodległa" zablokował ul. Marszałkowską, uniemożliwiając przemarsz narodowców. Ruszyli oni zatem bocznymi ulicami pod pomnik Romana Dmowskiego na Placu na Rozdrożu gdzie po godz. 17. marsz rozwiązano. Policję atakowano Policję atakowano kamieniami, petardami, kostką brukową i butelkami. Rzucano petardy pod zaparkowane samochody. Agresja napastników kierowała się także na media: pobito fotoreportera, na Placu Na Rozdrożu spalono dwa samochody grupy TVN; uszkodzono także wozy Polsatu, Polskiego Radia i innych mediów. Funkcjonariusze użyli armatek wodnych, pałek i gazu łzawiącego. Kilka godzin wcześniej doszło też do incydentów na ul. Nowy Świat gdzie grupa związana ze skrajnie lewicowymi organizacjami, w których znajdowali się obywatele Niemiec zaatakowali grupę rekonstrukcyjną, a następnie zabarykadowali się w jednej z kawiarni. Zatrzymano 210 osób W piątek zatrzymano 210 osób wśród których byli pseudokibice, którzy przyjechali do Warszawy z innych miast oraz obywatele Niemiec. Prezydent pytana w sobotę czy w imię "pro publico bono" można było zakazać manifestacji powiedziała, że w "prawie nie ma takiej kategorii". - Zakaz jest traktowany przez wszystkie sądy jako naruszenie prawa, nie mogę powiedzieć, że mnie nie interesują orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, dlatego że jest to wykładnia konstytucji - mówiła. - Nie może być sytuacji, że urzędnik łamie prawo, nie mogę jako prezydent miasta łamać konstytucji - podkreślała Waltz. Waltz wyjaśniała, że mając "związane ręce" miała ograniczone pole do działania. - Aby nie ułatwiać kontrmanifestacjom, nie umieściliśmy na naszych stronach internetowych, jaka będzie trasa (manifestacji- przyp. red.). To zrobiliśmy, jak uważam, w granicach prawa - mówiła. Jak podkreśliła "chcieliśmy maksymalnie uniknąć wiedzy, tych którzy dołączali zwłaszcza chuliganów, pseudokibiców, podpowiadania im, gdzie mają się zgłosić, by zrobić zadymę". W piątek prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu stołeczny ratusz przedstawił propozycje zmian w przepisach o zgromadzeniach. Waltz w sobotę mówiła, że zmiany w dotychczasowych przepisach miałyby dotyczyć przede wszystkim trzech aspektów, zakazu zakrywania twarzy, używania materiałów pirotechnicznych oraz braku możliwości rejestracji kilku manifestacji w tym samym miejscu.