Wiadomość o pogarszającym się stanie zwierzęcia zasmuciła pracowników stołecznego zoo. Aniela zaniemogła w czwartek w swoim pomieszczeniu. Początkowo podejrzewano, że cierpi na niedowład tylnych łap. Mimo usilnych starań nie zdołała się podnieść - informuje "Życie Warszawy". W nocy czuwał przy niej jeden z opiekunów. Polewał ją wodą, bo hipopotamy mają cienki naskórek, który szybko wysycha. - Dostała odleżyn. Trzeba było ją wepchnąć do wody, w basenie jej będzie lepiej - podkreślała w rozmowie z gazetą Ewa Zbonikowska, wicedyrektorka zoo. Jednak umieszczenie Anieli w wodzie okazało się bardo trudnym zadaniem. Konieczna okazała się pomoc strażników miejskich i policjantów z komisariatu rzecznego. Sami pracownicy placówki nie zdołaliby przenieść ponad dwutonowego kolosa. Podłożyli pod zwierzę płachtę i drewniany pomost. Gdy Aniela poczuła wodę, sama się ześlizgnęła do niej z pomostu. Potem sama zaczęła pływać. Mimo że niektórzy pracownicy placówki liczą jeszcze na to, że hipopotamica wróci do formy, to dyrektor nie kryje, że rokowania nie są zbyt optymistyczne. - To bardzo stare zwierzę - podkreśla. Przypomnijmy: O Anieli zrobiło się głośno, gdy uwiodła i nawiązała romans z czteroletnim, dwa razy od niej lżejszym Hugonem.Liczono, że ze związku narodzą się małe hipopotamionka. Obecnie warszawska hipopotamiarnia jest dla zwiedzających zamknięta.