Pasażerowie pociągów, którzy wykupili bilety drugiej klasy, z powodu braku wolnych miejsc często podróżują, stojąc na korytarzach. Ci, którzy często jeżdżą, wiedzą, że pierwszej klasie, zwłaszcza w weekendy i święta, jest bez porównania luźniej. Właśnie dlatego wielu szuka miejsc stojących w "jedynkach", za co konduktorzy nie żądają dopłaty. Ale niewielu wie, że spokojnie mogliby tam też usiąść. PKP ma coraz więcej wagonów pierwszej klasy, których standard zaczyna się mijać z ceną biletu. Zdarza się, że fotele w przedziałach same się wysuwają, a stan wykładziny pozostawia wiele do życzenia. Takie przedziały mogą jednak spokojnie jeździć jako "dwójki" i to - jak na tę klasę - całkiem komfortowe. Dlatego władze PKP zaczęły akcję przekwalifikowywania. - Komfort wagonów pierwszej klasy w przynajmniej kilkunastu składach nie odpowiadał wyznaczonym standardom, dlatego do czasu modernizacji na niektórych trasach będzie nimi można jeździć i płacić jak za jazdę w drugiej klasie - mówi Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP Przewozy Regionalne. Większość z takich wagonów będzie systematycznie modernizowana. Po renowacji za jazdę nimi znów trzeba będzie płacić wyższą cenę. Jeśli okaże się, że wagon nie nadaje się już do remontu, na stałe będzie zdegradowany do "dwójki". Ci, którzy trafią na taki wagon, będą mogli jeździć wygodniej za niższą cenę. Jak sprawdzić, że "jedynka", to tak naprawdę "dwójka" Informacja o faktycznej klasie wagonu powinna wisieć na jego drzwiach. Zdarza się jednak, że jej nie ma i o przekwalifikowaniu wiedzą tylko konduktorzy.