W każdej plenerowej siłowni pojawi się sześć żółto-czerwonych (to kolory Warszawy) urządzeń: wyciskacz, wahadło, biegacz, twister, orbitrek i wioślarz. Na pewno jeszcze w tym roku w każdej dzielnicy znajdzie się przynajmniej jedna taka siłownia. - Z tego typu urządzeniami spotkałam się kilka lat temu nad morzem i wydały mi się bardzo atrakcyjne. Potem zobaczyłam, że są one na Bemowie i ludzie się tym bardzo interesują (...) Doszłam do wniosku, że ludzie tego potrzebują - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. W konsultacjach społecznych dotyczących umiejscowienia siłowni wzięło w sumie blisko 27 tys. osób. Mieszkańcy wskazali 5,5 tys. lokalizacji, w których - ich zdaniem - powinny stanąć urządzenia do ćwiczenia na otwartym powietrzu. Ostatecznie zdecydowano, że powstaną one w tych miejscach, na które oddano najwięcej głosów. Pełnomocniczka prezydent miasta ds. równego traktowania Karolina Malczyk poinformowała, że mieszkańcy najczęściej wybierali miejsca zielone, rekreacyjne, tam gdzie można usiąść i odpocząć. Najwięcej głosów oddali mieszkańcy Wawra. Aż 1004 osoby chciały, by siłownia stanęła przy skrzyżowaniu ulic Błękitnej i Solidnej. W pierwszej setce znalazły się jednak także takie lokalizacje, na które padło kilkadziesiąt głosów. Na każdą dzielnicę przypadnie określona liczba siłowni - w zależności od liczby mieszkańców. Najwięcej będzie ich na Mokotowie - 11, najmniej na Żoliborzu, w Ursusie, we Włochach, Rembertowie, Wesołej i Wilanowie - po trzy. - Mamy informację, że być może sami burmistrzowie dzielnic w swoich budżetach znajdą jeszcze pieniądze na to, by tam, gdzie mieszkańcy byli bardzo aktywni, a nie zmieścili się w naszych stu lokalizacjach, takie siłownie uzupełniać - powiedziała Malczyk. Na piątkowej konferencji prasowej zapowiedziano, że pierwsze urządzenia zostaną zamontowane jeszcze tej jesieni. Jeśli pogoda na to pozwoli, do połowy grudnia będzie ich kilkadziesiąt. Pozostałe będą montowane wiosną. Koszt urządzeń to prawie 1,9 mln zł.