Burmistrz Kobyłki chce zatrudnić urzędnika w wydziale infrastruktury. Chodzi o stanowisko kierownicze, a kandydat musi spełnić wiele kryteriów. Od chętnych wymaga się między innymi wykształcenia wyższego, pięcioletniego stażu pracy, znajomości przepisów, czy nieposzlakowanej opinii. W ogłoszeniu najważniejszy wydaje się jednak punkt dotyczący "odporności na stres". Więcej o wyzwaniach nowego kierownika w magistracie Kobyłki burmistrz napisała w mediach społecznościowych. W Kobyłce trzeba mieć "tzw. jaja" "Obecny kierownik właśnie odchodzi do spokojniejszej, mniej stresującej pracy" - zaczyna swój wpis Edyta Zbieć. "Jeśli nie boisz się wyzwań, telefonów z informacjami, 'że jesteś złodziejem, idiotą i ku...ą', masz tzw. 'jaja' - to jest wymarzona praca dla ciebie" - pisze dalej burmistrz. Wspomina też o tym, że budżet miasta to ograniczone środki na łatanie dziur i równanie dróg, a nowy kierownik powinien potrafić "wytłumaczyć to ludziom w sposób przystępny i kulturalny". Burmistrz Kobyłki: Nie mam węża w kieszeni Zbieć dodaje, że kierownik będzie bezpośrednio jej podlegał i zaznacza, że jest osobą konkretną, rzeczową i wymagającą, czego wymaga też od współpracowników. Podkreśla, że płeć kandydatów nie ma znaczenia. "Jeśli lubisz pieniądze, które podobno szczęścia nie dają, ale pozwalają godnie żyć, to musisz wiedzieć, że nie mam węża w kieszeni i dobrze zapłacę za twoją uczciwą pracę" - przekonuje w swoim ogłoszeniu. Kobyłka to miasto w województwie mazowieckiem, leżące kilkanaście kilometrów od centrum Warszawy. Liczy około 24 tysięcy mieszkańców.