Jak poinformował szef ZZL w szpitalu Paweł Król, być może w poniedziałek dojdzie do ponownego spotkania stron. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, szpitalowi od 1 czerwca tego roku grozi czasowe zamknięcie części oddziałów i ewakuacja części pacjentów. - Efekt piątkowych mediacji jest żaden. Usłyszeliśmy te same propozycje, co poprzednio. Jesteśmy w punkcie wyjścia - powiedział Król. Dodał, że lekarze nie zdecydowali jeszcze, czy wezmą udział w poniedziałkowym spotkaniu. - Chcielibyśmy najpierw uzyskać pisemne oświadczenie dyrekcji, co będzie przedmiotem spotkania, czy będą to nowe propozycje, dające szansę na negocjacje - wyjaśnił. Planowany poniedziałkowy termin kolejnego spotkania mediacyjnego potwierdziła rzeczniczka szpitala Agnieszka Woźniak. Sprawa dotyczy wypowiedzenia warunków płacy wobec lekarzy ustalonych w grudniu 2007 r. w porozumieniu kończącym spór zbiorowy. Nowych, proponowanych przez dyrektora placówki warunków płacy, które miałyby obowiązywać od 1 czerwca tego roku na poziomie sprzed porozumienia, nie przyjęło ponad 100 lekarzy, czyli większość specjalistycznej kadry - oznacza to rozwiązanie ich umów o pracę z początkiem miesiąca. Wypowiedzenia płacy otrzymały też pielęgniarki. Ze źródła związanego z toczącymi się mediacjami dowiedziała się, że jeszcze podczas czwartkowego spotkania dyrekcja placówki zaproponowała wycofanie wypowiedzeń warunków płacy i jednocześnie obniżenie wynagrodzeń do poziomu, którego już wcześniej nie akceptowali lekarze. Według tego źródła, podczas spotkania pojawiła się także sugestia o możliwej redukcji zatrudnienia w szpitalu o 30 proc. Na początku tygodnia podczas spotkania ze wszystkimi stronami sporu w szpitalu marszałek województwa Adam Struzik zaapelował by do najbliższego piątku strony porozumiały się, wypracowując korzystny dla wszystkich wariant, który pozwoli na funkcjonowanie szpitala od 1 czerwca. Według dyrektora szpitala Zbigniewa Trzeciaka, sytuacja finansowa szpitala, który co miesiąc odnotowuje stratę w granicach 1 mln zł, jest trudna - na koniec 2008 r. zobowiązania wymagalne placówki osiągnęły poziom 9 mln zł, natomiast wynagrodzenia pochłaniały w tym czasie 83 proc. kontraktu placówki. Trzeciak mówił, że szpital przygotowuje się równocześnie do "pesymistycznego scenariusza" na wypadek braku porozumienia i konieczności funkcjonowania w formie ostrego dyżuru. - Podjęliśmy działania wyprzedzające to, co może się wydarzyć, chociaż nie chcemy do tego dopuścić. Funkcjonowanie części oddziałów zostanie wtedy czasowo zawieszone do czasu skompletowania kadry medycznej. Będziemy korzystać z pomocy okolicznych szpitali powiatowych oraz innych placówek - mówił Trzeciak. Przyznał też, że szpital jest przygotowany na ewentualną ewakuację części pacjentów. Szef ZZL w szpitalu Paweł Król mówił, że lekarze są w stanie negocjować niższe warunki płacowe niż określone w porozumieniu na bieżący rok, tak by realizację uzgodnień zawartych w porozumieniu przesunąć w czasie. We wtorek zarząd mazowieckiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) złożył w ciechanowskiej Prokuraturze Rejonowej wniosek o zbadanie, czy działania dyrektora tamtejszego Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego były zgodne z prawem i czy jego decyzje nie szkodzą interesowi publicznemu. Napisano w nim m.in., iż lekarze z ciechanowskiego szpitala zdecydowali o nieprzyjęciu zmiany warunków wynagradzania, gdyż przyjęcie ich "oznaczałoby akceptację bezprawnych działań dyrektora". Nieoficjalnie, lekarze przyznają, że sprawa wypowiedzenia warunków płacy ma także charakter precedensowy i mogłaby w przyszłości dotyczyć także innych szpitali w kraju, w których wcześniej zawarto porozumienia płacowe w ramach sporu zbiorowego. Na początku maja mazowiecki OZZL w wydanym stanowisku zwrócił się z apelem do lekarzy w Polsce o niezatrudnianie się w najbliższym czasie w szpitalu w Ciechanowie. Specjalistyczny Szpital Wojewódzki w Ciechanowie to największy świadczeniodawca usług medycznych w regionie ciechanowskim. Swym zasięgiem obejmuje 500 tys. mieszkańców. Ma 22 oddziały i 50 poradni specjalistycznych. Rocznie hospitalizowanych jest tam około 35 tys. pacjentów.