W środę w Warszawie od ciosów nożem zginął 42-letni policjant z wydziału wywiadowczo-patrolowego Komendy Stołecznej Policji - Andrzej Struj. Zaatakowany został tuż po tym jak zwrócił uwagę 18-latkowi, który rzucił w wagon tramwaju koszem na śmieci. Sprawca został zatrzymany, podobnie jak i drugi młody mężczyzna, który - według świadków - mu pomagał. Funkcjonariusz teoretycznie nie musiał interweniować, ponieważ tego dnia był na urlopie. Z tego też powodu nie miał przy sobie służbowej broni ani np. kajdanek. W policji pracował od 15 lat i podobnie jak inni funkcjonariusze przechodził szkolenia z zakresu samoobrony. - Wszyscy policjanci podczas kursów podstawowych i specjalistycznych (przygotowujących ich do pracy w określonym wydziale - przyp. red.) przechodzą szkolenia dotyczące taktyki i techniki interwencji. Podczas nich uczą się także jak bronić się przed napastnikiem z nożem - powiedziała w czwartek Agnieszka Hamelusz z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. Jak dodała, w praktyce taka obrona jest jednak bardzo trudna, czasem wręcz niemożliwa. - Działa tutaj element zaskoczenia. Nie bez znaczenia jest też charakter tego rodzaju broni - powiedziała. Są to często ułamki sekund. Praktycznie nie ma też możliwości uniknięcia obrażeń - mogą być jedynie lżejsze. Przypadki napaści na policjantów są częste i jak podkreślają funkcjonariusze wpisują się w ryzyko zawodu.