Rozpoczęli znakomicie goście - 5:2 w 10. minucie. Płocczanie po chwili dekoncentracji, szybko dociągnęli do remisu 6:6 w 13. minucie, a w 18. prowadzili nawet 10:8. W tym czasie Morten Seier obronił pierwszy rzut karny wykonywany w rozgrywkach ligowych przez Mirze Dzombe. Po przerwie lepiej radziła sobie drużyna gości. Duża w tym zasługa bramkarza Marcusa Cleverego, który momentami całkowicie wybijał gospodarzy z rytmu. Mimo kombinacyjnych akcji, piłka ostatecznie lądowała w polu karnym gości. Do 45. minuty mecz był wyrównany. Potem w szeregi zespołu Wisły wdarły się nerwy. Marcina Wicharego w bramce zamienił Morten Seier i Vive uzyskało 5-bramkową przewagę w 51. minucie. Zaczęła się również znacznie ostrzejsza gra, co chwila któryś z piłkarzy opuszczał boisko i siadał na ławce kar. W końcówce spotkania gospodarze zupełnie się pogubili. Jeśli do tego dodać znakomitą formę Cleverego, to trudno się dziwić, że ostatecznie Vive wygrało 34:27 i udowodniło, że nadal jest najlepszą drużyną w Polsce.