Za kilka miesięcy będzie można, tak jak w innych krajach, wirtualnie spacerować po Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku i Krakowie w usłudze Street View. Co prawda firma zamazuje na zdjęciach twarze przechodniów i tablice rejestracyjne, ale przy okazji startu tej usługi, na jaw wyszedł inny sposób zbierania danych o użytkownikach. Według specjalistycznego portalu Cnet.com Google podczas fotografowania do Street View zapisuje, a także udostępnia dane konkretnych urządzeń rozsiewających sieć bezprzewodową. O ile taka sieć w domu czy biurze nie zmienia swojej lokalizacji, to użytkownik z telefonem, który ma taką funkcję, może się przecież przemieszczać, a firma jest w stanie go śledzić. Marta Jóźwiak z Google Polska nie chciała komentować tych doniesień, zapewniała jedynie, że po sfotografowaniu miast, zamazane zostaną twarze przechodniów i tablice rejestracyjne samochodów. Ale także wtedy można zgłaszać zastrzeżenia. - Po opublikowaniu, zawsze na każdym zdjęciu jest przycisk, ikonka. Można kliknąć i zgłosić zarówno prośbę o usunięcie zdjęcia jak i prośbę o zamazanie fragmentów np. jakiegoś budynku - tłumaczy. Specjalne samochody już są w trasie. Może uda się Wam któryś nich fotografować.