To już prawdziwa czarna seria. W październiku niemal dzień po dniu, w ogniu stanęły trzy autobusy. I choć nikomu nic się nie stało, wśród pasażerów narasta panika. Sytuacja jest na tyle poważna, że na wniosek Zarządu Transportu Miejskiego, policja przeprowadza wyrywkowe kontrole pojazdów. Wedle zapowiedzi, sprawdzanie stanu technicznego pojazdów komunikacji miejskiej, ma stać się codziennością. Kontrola dotknie większość stołecznych pojazdów. Na przewoźników padł strach i choć większość zapewnia, że stan ich autobusów jest w normie, nie kryją zdenerwowania. - Wszystkiemu winien jest zły stan dróg - mówi jeden z przewoźników. Tłumaczenie mogłoby nawet przekonać, ale gdyby było tak faktycznie, na ulicy wciąż można by napotkać płonące pojazdy. O takie sytuacje jednak trudno. Kierowcy samochodów takich problemów nie mają; kłopoty nie omijają jedynie autobusów. Powód? Inspektorzy najczęściej wymieniają fakt niesprawnych hamulców i bieżników, czy wyciek płynów eksploatacyjnych. Jak na razie tak poważnych usterek w stołecznych autobusach nie wykryto, ale kontrole przyniosły już efekty. ZTM nałożył kary na przewoźników autobusów, w których czystość komór silników budziła poważne wątpliwości. - Zabrano dowód rejestracyjny autobusu linii 120 o numerze bocznym A-442 ITS przy kontroli na Dworcu Wschodnim - mówi Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM. - Dodatkowo na przewoźnika została nałożona kara - dodaje.