- Długi weekend to dobra okazja, by wypoczywać nad wodą. Pamiętajmy jednak o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Tylko w lipcu w całym kraju utonęło już 126 osób; w tym roku - 322. To rzesza ludzi, którzy zginęli w wodzie, bo niewłaściwie z niej korzystali - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Jak dodał, ok. 25 proc. utonięć spowodowanych jest alkoholem. - Zdarza się, że osoba, która wypiła kilka piw, myśli o sobie jako o mistrzu pływania. Przepływa jakiś odcinek i okazuje się, że zaczyna brakować jej sił - powiedział. - Jeśli ktoś pije alkohol, nie powinien potem wchodzić do wody - dodał rzecznik. Najczęściej do utonięć dochodzi w miejscach niestrzeżonych Z danych policji wynika też, że najczęściej do utonięć dochodzi w miejscach niestrzeżonych - np. na zalanych przez wodę żwirowniach, gliniankach czy rzekach. - Kiedy jest ciepło, ludzie szukają fragmentów nadbrzeża tylko dla siebie. Docierają do małych dzikich plaży, gdzie nie ma ratowników, służb. Wydaje im się, że jest bezpiecznie lub że dobrze te miejsca znają. To potrafi być zdradliwe. Dno w takich miejscach może się zmieniać. Na rzekach mogą być niebezpieczne wiry - podkreśla Sokołowski. Policjanci apelują też, by nie skakać do wody w miejscach niestrzeżonych lub nieznanych. - Ten problem często dotyczy młodych ludzi. Skaczą w miejscach, których nie znają. Może im się wydawać, że jest głęboko, a np. pod powierzchnią wody są betonowe pale, druty. Wtedy o tragedię nietrudno - powiedział rzecznik. "Nie należy przeceniać swoich możliwości" Jak dodał, nie należy przeceniać swoich możliwości. - Nawet jeśli świetnie pływamy, nie porywajmy się na przepływanie długich odcinków. Ważna jest też asekuracja, np. druga osoba płynąca łodzią - mówił Sokołowski. - Jeśli w wodzie złapie nas skurcz mięśni, nie wpadajmy w panikę. Starajmy się wezwać pomoc, a jeśli w pobliżu nie ma nikogo, połóżmy się na plecach, spokojnie oddychajmy. Starajmy się dopłynąć do brzegu - poradził. Tragiczny finał może mieć także wskakiwanie do wody tuż po opalaniu. - Łatwo doznać szoku termicznego, co może skończyć się omdleniem i utonięciem. Jeśli opalamy się i chcemy popływać, wchodźmy do wody stopniowo - powiedział Sokołowski. Policjanci przypominają też, że za prowadzenie jachtu czy np. łodzi pod wpływem alkoholu grozi nie tylko kara grzywny, ale też do dwóch lat więzienia.