Zgon kobiety stwierdziła lekarka z zespołu pogotowia ratunkowego, które w piątek wezwała rodzina chorej 84-latki. W dokumentacji znalazł się zapis, że kobieta zmarła. Rodzina zamówiła transport zwłok. Ciało staruszki trafiło do domu pogrzebowego przy szpitalu w Zwoleniu. Tam, po kilku godzinach, pracownicy kostnicy zauważyli, że worek z ciałem, które przywieźli, rusza się. Gdy otworzyli go, okazało się, że 84-letnia kobieta żyje. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego: Wezwana lekarka ze szpitala w dokumentacji napisała tym razem "Przywrócenie funkcji życiowych!". Czy faktyczne był to cudowny powrót do życia czy też błąd lekarki z pogotowia - o tym zdecyduje prokuratura, która przesłuchać ma lekarzy, pracowników kostnicy i rodzinę kobiety. - Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że kobieta wyglądała na nieżywą - powiedział stacji TVN24 właściciel zakładu pogrzebowego Adam Galbarczyk, który przyznaje, iż choć w zawodzie pracuje już dwadzieścia lat, jeszcze nigdy nie zdarzyła mu się podobna historia. "Zmartwychwstała" staruszka trafiła do szpitala i - co prawda w bardzo ciężkim stanie - leży jednak na szpitalnym łóżku.