Według gazety, to dane z pierwszego w Polsce badania nierejestrowanego bezrobocia. Zostało zrealizowane w ramach "Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki", współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Wśród tych, którzy odpowiedzieli, że nie mogą pracować, bo opiekują się dzieckiem lub zajmują domem, 100 proc. stanowią kobiety. Trzy czwarte trwale bezrobotnych kobiet jednak chętnie wróciłoby do pracy. Większość nie wie, jak jej szukać. - Problem zaczyna się już w szkołach - uważa dr Marta Kotarba-Kańczugowska z Krajowego Ośrodka Wspierania Edukacji Zawodowej i Ustawicznej. - Zajęć z doradcą albo nie ma wcale, albo odbywają się sporadycznie, więc nie dają żadnych podstaw do dokonania sensownego wyboru zawodu - mówi. Tymczasem np. we Francji jest osobny przedmiot o nazwie "Orientacja zawodowa", uczniowie poznają swoje mocne strony i predyspozycje oraz mogą planować przyszłość. Uczą się też pisać CV i poznają rynek pracy. Zdaniem ekspertów, urzędy pracy pomagają bezrobotnym jedynie biernie. - Świetnie administrują bezrobociem, tj. rejestrują, odhaczają, dbają, by zarejestrowani mieli opłacony ZUS. I na tym niestety kończą się ich sukcesy - twierdzi Witold Polkowski, ekonomista z Konfederacji Pracodawców Polskich. Minister pracy Jolanta Fedak nie zgadza się z opinią, że wina leży tylko po stronie urzędów, ale w części także bezrobotnych. - Niektórzy z nich nie chcą pracować, zależy im tylko na ubezpieczeniu. Wspólnie z Ministerstwem Zdrowia zastanawiamy się właśnie, jak zmienić system obiegu składek, jakie są odprowadzane do ZUS za bezrobotnych. Chcielibyśmy uprościć tę procedurę. Wtedy urzędy pracy nie musiałyby poświęcać tyle czasu właśnie na "administrowanie" bezrobociem - mówi gazecie. O tym pisze więcej piątkowe "Metro".