- W tym momencie nie mamy problemów z żadną gminą oprócz Jabłonny. Wszystkie 21 gmin regularnie płaci - mówi Igor Krajnow z ZTM. Wójt Jabłonny chce bowiem płacić za liczbę faktycznie przewożonych pasażerów, a nie - jak dotychczas - za tzw. wozokilometry. Okazuje się jednak, że ten pomysł jest jeszcze droższy. Według ZTM, zamiast 200 tys. zł rocznie za wszystkie przejechane kilometry, gmina musiałaby płacić ponad mln zł. Włodarz gminy musiał więc zorganizować transport zastępczy, za który mieszkańcy nie płacą. Płaci wójt, ale więcej niż zapłaciłby ZTM-owi. Historia pokazuje, że kompromisy polegające z rezygnacji z pewnych fundamentalnych zasad na rzecz doraźnych korzyści w perspektywie długoterminowej nigdy nie były korzystne - zauważa nieco filozoficznie wójt Grzegorz Kubalski. Niektórzy chwalą wójta za wojnę z ZTM. To głównie ci, którzy bezpłatnie jeżdżą do granic Warszawy. Tyle że busy są bardzo zatłoczone i dla każdego nie wystarcza w nich miejsca. Mieszkańcy muszą więc przesiadać się do prywatnych, płatnych środków transportu. Podmiejskie autobusy wrócą do Jabłonny dopiero wtedy, gdy wójt ureguluje ponad 400 tys. zł zadłużenia wobec ZTM.