Pojawiły się one na trasach numer 7 i 10. Ustawione są na środku jezdni, tuż przed wysepkami już oznakowanymi świecącymi znakami. W efekcie nowych słupków w ogóle nie widać. Kierowcy w nie wjeżdżają i niszczą. Słupki stoją zaledwie kilka tygodni a już spora ich część została połamana przez kierowców, którzy ich nie zauważyli. Co ciekawe, według zapewnień urzędników, słupki miały się giąć a nie łamać. Mazowiecki oddział dyrekcji zapłacił za 200 sztuk 50 tysięcy złotych. Kierowcy, z którymi rozmawiał reporter radia RMF FM Paweł Świąder nie mają wątpliwości: Ktoś miał gdzieś, jakiś układ, dał pomysł. Ktoś inny miał układ i zatwierdził to: