- Jedną z pierwszych piosenek jazzowych, jakie śpiewałam, była amerykańska ballada "Again" - pisze w swej autobiografii Dudziak. - Ten utwór ma tak piękną melodię, że zapamiętałam go w okamgnieniu, nie rozumiejąc tekstu. Nie znałam wtedy angielskiego. Byłam pewna, że słowo "Again" to nic innego jak amerykańskie imię męskie. Wynikało to ewidentnie z tekstu. Planowałam wtedy, że jak będę miała rodzinę i urodzę syna, dam mu na imię Again. Wyobrażacie sobie imię i nazwisko: Again Urbaniak?! Na szczęście mam dwie córki". Z humorem, spontanicznie i szczerze, niekiedy "aż do bólu szczerze", opowiada Urszula Dudziak o swoim życiu. Jest to porywająca historia dziewczyny pochodzącej z niewielkiej górskiej wsi Straconka(dziś jest to dzielnica Bielska-Białej), która dzięki talentowi i niebywałej skali głosu (Dudziak porównywano do Ymy Sumac, peruwiańskiej śpiewaczki, mającej 5-oktawową skalę głosu) zrobiła światową karierę. Jako wokalistka jazzowa przebojem zdobyła nowojorską, a więc najważniejszą w świecie jazzu, scenę. I razem ze swym ówczesnym mężem skrzypkiem, kompozytorem i aranżerem Michałem Urbaniakiem utrzymywała się z powodzeniem na tej scenie przez niemal 20 lat. Koncertowała i nagrywała płyty w USA i w wielu krajach europejskich. Przyjaźniła się z wybitnymi muzykami, wiele słynnych wokalistek poznała osobiście. O nich pisze w swej książce. Prywatne spojrzenie Dudziak na takie postaci jak np. Miles Davis, Herbie Hancock,Chick Corea, Ornette Coleman, Bobby McFerrin, Elvin Jones, Gil Evans, Stan Getz, Diana Ross, Flora Purim w pewien oryginalny sposób uzupełnia nam historię współczesnego jazzu. Ta zabawna, poruszająca i pełna emocji opowieść rozpoczyna się wspomnieniem lat młodzieńczych w Polsce, pierwszych kontaktów i odkryć muzycznych, gdy do udziału w zespole zaprosił Urszulę Dudziak Krzysztof Komeda. - W szkole udałam ból zęba i w te pędy w granatowym szkolnym mundurku z białym kołnierzykiem poleciałam do Piastowskiej. Przy pianinie siedział Krzysiu, obok stała jego żona Zosia. "Co chcesz zaśpiewać?" - zapytał. Wymieniłam moje trzy ulubione standardy z repertuaru Elli Fitzgerald: "Stompin' At The Savoy", "Goody Goody" i "A Foggy Day". Zaśpiewałam wszystkie. Chwila ciszy... Krzysiu powoli podniósł głowę znad klawiatury i zapytał: "Jakie masz plany na wakacje?". Zaniemówiłam. "Przyjedź do Warszawy i zaśpiewaj z moim zespołem w piwnicy jazzowej Pod Hybrydami" - dodał. W ogóle nie pamiętam, co powiedziałam. Wiem jedno - byłam najszczęśliwszą osobą na świecie - wspomina Dudziak pierwsze spotkanie z Komedą. Autorka opowiada o swoich licznych podróżach, tych w drugiej połowie lat 60. do Skandynawii, gdzie m.in. z Urbaniakiem, Karolakiem, Dąbrowskim występowali w knajpach grając - jak to ujmuje - "do kotleta", i tych z początku lat 70., gdy wyruszyli na Zachód na występy w klubach jazzowych, aż po koncerty w najsłynniejszych nowojorskich klubach - Village Vanguard, Sweet Basil, Blue Note i na najważniejszych światowych festiwalach jazzowych. Jest to też opowieść o rodzinie, córkach, mężczyznach, wielkich miłościach: Michale Urbaniaku i Jerzym Kosińskim, ale też o porażkach, zdradzie, dramatach, o intymnych i bolesnych dla kobiety sprawach. No i jeszcze o tenisie, który Dudziak kocha, i zwycięskich turniejach; jej grę na korcie nieraz chwalił Wojciech Fibak. Jak poleca książkę wydawca - "dzięki tej biografii poznajemy wspaniałą kobietę, która mimo wielu trudności tak bliskich każdemu z nas potrafi z humorem i ufnością patrzeć na świat. Poznajemy człowieka zakochanego w świecie, ludziach i życiu. Poznajemy Urszulę Dudziak". Książka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Kayax, dostępna jest także w wersji audiobook - czyta Urszula Dudziak.