To miała być służba jak zwykle. Posterunkowy Marek Biernacki i sierżant Andrzej Bany z Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego Sekcji Prewencji KPP Garwolin pełnili ją razem. Po godz. 19.00 zostali powiadomieni przez dyżurnego, że w jedynym z domów w Garwolinie wybuchł pożar. Natychmiast udali się na miejsce. Okazało się, że są pierwsi. Strażacy nie zdążyli jeszcze dojechać. Z domu wydobywały się kłęby dymu. Jakaś kobieta krzyczała, że wewnątrz znajduje się mężczyzna. Policjanci weszli do środku. Była już noc, w dodatku w środku było pełno gryzącego dymu. żadnego oświetlenia. - Widać było jedynie kształty przedmiotów - wspomina M. Biernacki. W jednym z kolejnych pomieszczeń policjanci znaleźli leżącego twarzą do dołu mężczyznę. Wynieśli go z pożaru. Już na podwórku najpierw wzięli się za gaszenie tlących się jeszcze na nim kurtki i spodni. Potem przystąpili do reanimacji. Mężczyzna odzyskał przytomność jeszcze przed przyjazdem karetki. Potem okazało się, że ma poparzone około 20 procent powierzchni ciała. Policjanci widzieli go w szpitalu i mówią, że poparzenia były poważne. Szczególnie te na nogach. Strażacy, którzy dojechali później, ugasili pożar. Potem stwierdzili, że jego przyczyną było zaprószenie ognia przez właściciela obiektu. Właśnie tego, którego policjanci wynosili z domu z narażeniem życia. O tym jednak wtedy nie myśleli. - Strach pojawia się dopiero po akcji - śmieją się teraz. Później okazało się, że mężczyzna miał w wydychanym powietrzu ponad 2 promile alkoholu. Kto to namalował? W czasie akcji posterunkowy Marek Biernacki wybił okno tak, żeby gryzący dym wydostał się na zewnątrz. A gdy akcja gaśnicza już się zakończyła, oczom zarówno strażaków, jak i policjantów ukazały się ściany domu, a na nich napisy..., m.in. HWDP. Taka ironia losu. Teraz funkcjonariusze twierdzą, że ich to kompletnie nie ruszyło. - Spłynęło to po mnie - twierdzi A. Bany. - Gdybyśmy się mieli tym przejmować, to na pewno nie trafilibyśmy do tego zawodu. - Okazuje się, że nawet największemu przestępcy w niebezpieczeństwie nie pomogą kompani, tylko policjanci - dodaje Marek Świszcz, komendant powiatowy policji w Garwolinie. - Taką jednak mamy służbę. O pomaganiu mówimy nie tylko w przysiędze, ale wartość tych słów udowadniamy na co dzień.