Śledztwo trwało rok. Powołani przez prokuraturę biegli stwierdzili, że sprawcą katastrofy był kierowca busa, który nie dostosował prędkości jazdy do warunków panujących na drodze (gęsta mgła i śliska jezdnia) i podjął ryzykowny manewr wyprzedzania. Bus, wyprzedzając ciężarówkę, zderzył się czołowo z innym samochodem ciężarowym. Eksperci orzekli, że kierowca jadącego z naprzeciwka ciężarowego volvo nie miał możliwości uniknięcia zderzenia. Chrabąszcz powiedziała, że mimo licznych starań prokuraturze nie udało się ustalić i odnaleźć jednego ze świadków katastrofy. Był nim kierowca samochodu ciężarowego, który wyprzedzał busa zanim doszło wypadku. Z relacji kierowcy ciężarowego volvo, z którym zderzył się bus, wynika, że kierowca wyprzedzanego pojazdu zatrzymał się, gdy zobaczył wypadek, ale zaraz potem odjechał, nie udzieliwszy pomocy ofiarom katastrofy. Biegli stwierdzili jednak, że kierowca wyprzedzanej ciężarówki jechał prawidłowo i nie przyczynił się do spowodowania wypadku, np. poprzez utrudnianie manewru wyprzedzania. Odnalezienie kierowcy mogłoby się ewentualnie wiązać tylko z pociągnięciem go do odpowiedzialności w związku z niezatrzymaniem się i nieudzieleniem pomocy ofiarom wypadku. Chrabąszcz podkreślił, że umorzenie śledztwa nie jest prawomocne. Do tragicznego wypadku doszło 12 października ubiegłego roku w Nowym Mieście nad Pilicą. W wyniku czołowego zderzenia busa z ciężarówką zginęło 18 osób jadących busem. Większość pasażerów busa nie była przypięta pasami; siedzieli na prowizorycznych siedziskach, skrzynkach i deskach. Ranny został kierowca ciężarowego volvo.