- Nie udało mi się spotkać człowieka żyjącego w PRL-u, który w jakikolwiek sposób nie miał kontaktu z czarnym rynkiem - o rozmiarach czarnorynkowej działalności w minionej epoce mówił Jerzy Kochanowski podczas promocji swojej, właśnie wydanej książki. Prof. Kochanowski, jako historyk zbadał fenomen czarnego rynku w PRL-u. W książce "Tylnymi drzwiami. Czarny rynek w Polsce 1944-1989" badacz pokazuje, jak działalność czarnorynkowa stała się dość powszechnym społecznym procederem w powojennej rzeczywistości. Uprawiana na masową skalę pozapaństwowa wymiana handlowa, jak zauważył autor, "ratowała zaopatrzenie polskich domów". Niektóre dziedziny działalności czarnorynkowej, jak handel mięsem, nabrały charakteru ciągłości, trwając prawie pół wieku. Handel na czarnym rynku stał się w minionej epoce działalnością społecznie akceptowaną. Dlatego do dziś czarny rynek wspominany jest paradoksalnie dobrze - "jako mikroświat, który dbał o zaopatrzenie w dobra konsumpcyjne". Jednak, jak zaznaczył prof. Kochanowski, "dzisiaj zniknęła potrzeba czarnego rynku", gdyż jest to zjawisko pojawiające się jedynie w sytuacji niedoboru. Na nielegalny handel, który przybrał w PRL-u postać zorganizowanej sieci, przyzwalał nie tylko społeczny kodeks etyczny, lecz także zwierzchnicy państwowi. - Każda władza chce mieć spokój, a społeczeństwo syte jest społeczeństwem spokojnym - mówił prof. Kochanowski. Jak przyznał profesor, prowadzenie badań nad czarnym rynkiem w PRL-u nie jest proste. - Jest to taki rodzaj działalności, który nie pozostawia śladów społecznych, lecz tylko instytucjonalne - mamy perspektywę władzy, lecz nie mamy perspektywy zwykłego człowieka - mówił. Do nielegalnego handlu "nie przyzna się przecież cinkciarz czy baba z cielęciną". Jerzy Kochanowski (ur. 1960) jest profesorem w Instytucie Historycznym UW. Zajmuje się historią najnowszą. Opublikował m.in."W polskiej niewoli. Niemieccy jeńcy wojenni w Polsce 1945-1950" (2001) oraz "Zanim powstała NRD. Polska wobec radzieckiej strefy okupacyjnej Niemiec 1945-1949" (2008).