Polska Agencja Żeglugi Powietrznej od czwartku podejmuje decyzję o zamykaniu i częściowym otwieraniu polskiego nieba - po tym, jak pyły wydobywające się z wulkanu Eyjafjoell na Islandii zanieczyściły atmosferę, drastycznie ograniczając widoczność. Popioły wulkaniczne mogą zagrażać bezpieczeństwu ruchu lotniczego. Zamknięto wiele europejskich lotnisk. W poniedziałek rano PAŻP zamknęła ponownie przestrzeń powietrzną nad północną i centralną Polską, którą otworzyła czasowo w niedzielę. Teraz, aż do odwołania, nasze niebo jest otwarte jedynie dla samolotów rejsowych lecących na wysokości powyżej 6,4 km, bez możliwości lądowania. - Prawie 1,5 tys. lotów od piątku do poniedziałku wieczorem zostało odwołanych przez przewoźników. Ponowne rozpoczęcie przez nich rejsów będzie zależało od decyzji PAŻP o ewentualnym otwarciu przestrzeni powietrznej - powiedział. Dodał, że w niedzielę, kiedy PAŻP na kilka godzin otworzyła niebo nad północną i centralną Polską, w godzinach wieczornych przyleciał na Okęcie samolot pasażerski z Kijowa. - W poniedziałek samolot ten wyleciał z Warszawy do Kijowa. Rano przyleciał i już powrócił samolot z Białorusi - powiedział. Pytany o straty, jakie stołeczne lotnisko ponosi w czasie wstrzymania lotów, Wnuk powiedział jedynie, że są one znaczące. - Na razie nie udzielamy informacji odnośnie potencjalnych strat - dodał. Polskie Linie Lotnicze LOT odwołały w poniedziałek wszystkie swoje rejsy do godz. 2 nad ranem we wtorek. Do tego czasu żaden samolot polskiego przewoźnika nie wystartuje z lotnisk krajowych i zagranicznych.