Ci, którzy wyszli z pałacu mówią, że czują się szczęśliwi, iż wytrwali i mogli pożegnać prezydencką parę. Wśród oczekujących są zarówno starsi, młodzież, jak i dzieci. Rodzice z małymi dziećmi mogą wejść do pałacu "z boku", poza kolejnością -˙co skraca czas oczekiwania do około godziny. Oczekujący przyjechali z wielu nawet odległych od Warszawy miast: Skarżyska Kamiennej, Dębicy, Krosna, Wrocławia. Są tu np. delegacje strażaków, kolejarzy, harcerzy. Osoby z Gdańska, Łodzi, Siedlec, Jeleniej Góry mówiły, że wzięły dwa dni urlopu, by móc pożegnać się z prezydentem i jego żoną. Teraz muszą wracać do domów. Transmisję z sobotnich i niedzielnych uroczystości obejrzą w telewizji. Wśród wychodzących z pałacu byli jednak i tacy, którzy zamierzają poszukać noclegu w Warszawie i w sobotę udać się na mszę na Plac Piłsudskiego; w niedzielę do Krakowa raczej się nie wybierają, wielu zapewniało. Kilku uczniów z jednego z warszawskich liceów powiedziało, że przyszli pod pałac w czwartek, zaraz po lekcjach. W nocy wymieniali się - jedni stali w kolejce, inni chodzili do domów po coś ciepłego do picia i kanapki. W piątek rano weszli do pałacu, pożegnali się z parą prezydencką, teraz spieszą się na lekcje. Ciszą się, że mogli pokłonić się przed trumnami Lecha i Marii Kaczyńskich i nawet nie opuścili lekcji. Wiele osób czekających pod pałacem trzyma w ręku znicze i kwiaty, przeważnie tulipany, które - jak podkreślają - były ulubionymi kwiatami Marii Kaczyńskiej; kwiaty zostawiają przed wejściem do pałacu. Stojący w kolejce mówili, że pamiętają prezydenta jako człowieka ciepłego, uczciwego, wielkiego patriotę. Niektórzy podkreślali, że dopiero teraz uświadomili sobie, ile dobra było w tragicznie zmarłym prezydencie i jego małżonce. Wszyscy podkreślali, że czuli, iż musieli i chcieli tu przyjść. Ci, którzy znajdują się na początku kolejki, stoją tu od godziny 17-18 w czwartek. Zapewniali, że nie czują zmęczenia. Podkreślali, że ważne jest dla nich to, iż są tu razem z innymi ludźmi; wcześniej ich nie znali, teraz są im bliscy. Wielu z wychodzących w piątkowy ranek z Pałacu Prezydenckiego wstępuje do kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu, żeby pomodlić się za wszystkie ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Przed Pałacem Prezydenckim jest też wiele osób, głównie starszych, które nie ustawiają się w kolejce, a jedynie przy barierkach. Jak mówiły, nie czują się na siłach, by czekać przez wiele godzin na wejście. Chcą jednak chociaż zapalić znicz, położyć kwiaty. Przechodzących przed trumnami pary prezydenckiej oglądają na telebimie.