Jak się okazało, mała Kamila, przez nikogo niezatrzymywana, wyszła sama z domu dziecka oddalonego od torowiska o kilka ulic. Policjanci najpierw zabrali dziewczynkę do radiowozu, by się ogrzała, a potem wezwali pogotowie. Wyziębione dziecko trafiło do szpitala. Funkcjonariusze z Woli mają wyjaśnić okoliczności zaginięcia dziewczynki i zbadać, czy dziecku zapewniono właściwą opiekę.