Okazało się, że pozostawiony bez opieki maluch wyszedł z domu, poszedł do lasu, zabłądził i przeszedł ponad 7 km. Jak poinformował w czwartek rzecznik płockiej policji Mariusz Gierula, chłopca zbadał lekarz - okazało się, że po kilku godzinach samotnej wędrówki przez las szczęśliwe nie doznał on żadnych obrażeń. - Chłopiec powiedział tylko kobiecie, która go znalazła, że przyjechał do dziadka. Był wystraszony. Kobieta od razu powiadomiła policję. Informację przekazano posterunkom. Wkrótce okazało się, że w miejscowości Łąck, oddalonej o ponad 7 km od miejsca znalezienia, malucha szuka wystraszona rodzina - powiedział Gierula. Z wstępnych ustaleń wynika, że 3-latek bawił się z bratem na podwórku jednej z posesji w Łącku. W pewnym momencie wyszedł za ogrodzenie i poszedł do pobliskiego lasu. Tam zgubił się. Poszukiwania rodziny nie dawały rezultatu. W końcu o zaginięciu dziecka powiadomiła ona policję. Dziadek i matka chłopca byli trzeźwi. - Ta historia zakończyła się szczęśliwie. Chłopiec odnalazł się cały i zdrowy. Apelujemy jednak do rodziców o rozwagę i większy nadzór nad dziećmi, zwłaszcza małymi. W przypadku zaginięcia dziecka prosimy natychmiast, bez zwłoki, o poinformowanie najbliższej jednostki policji - apeluje Gierula.