"Mamy takie dzielnice w Warszawie jak np. Rembertów czy Wilanów, gdzie 100 proc. szkół podstawowych będzie strajkować, albo takie jak mój Ursynów, gdzie tylko dwie szkoły nie będą strajkować" - mówił prezydent Warszawy. Trzaskowski wziął we wtorek udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego, powołanego przez władze miasta w związku z zapowiadanym na 8 kwietnia ogólnopolskim strajkiem nauczycieli. Powiedział, że w stolicy "olbrzymia większość szkół podstawowych będzie objęta strajkiem. "Podobnie jest ze szkołami ponadpodstawowymi" - dodał. "Natomiast jeśli chodzi o przedszkola, to referendum pokazało, że 60 proc. przedszkoli również weźmie udział w strajku" - poinformował Trzaskowski. "Mamy nadzieję, że pięć dni przed strajkiem, czyli na początku przyszłego tygodnia, będziemy w stanie poinformować rodziców, które szkoły i przedszkola będą zamknięte" - mówił. Jak dodał, "taki wykaz zostanie opublikowany", a informacje z tym związane rodzice będą mogli znaleźć na stronach www.edukacja.warszawa.pl oraz www.ue.warszawa.pl. W niektórych dzielnicach wszystkie szkoły będą strajkować "Staramy się przygotować do tego strajku, żeby zaopiekować się dziećmi. Będziemy na bieżąco kontaktować się z rodzicami" - podkreślił Trzaskowski. Obecna na konferencji wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska, odpowiedzialna w ratuszu m.in. za edukację, dodała, że ratusz spodziewał się, iż "liczba nauczycieli, którzy przystąpią do strajku, będzie naprawdę duża". "Jeśli chodzi o szkoły podstawowe, mamy dzielnice, gdzie 100 proc. wszystkich szkół placówek oświatowych przystąpiło do strajku. Jest to Wilanów, Rembertów, Wawer, ale także Ursynów z wyjątkiem dwóch placówek i Praga Południe, gdzie trzy placówki nie przystąpiły do strajku" - mówiła Kaznowska. Jak przypomniała, referenda w szkołach zakończyły się w poniedziałek, a ratusz potrzebuje bardzo szczegółowych danych z każdej placówki oświatowej, aby wiedzieć, czy zostaną zamknięte i czy np. będą takie, gdzie będzie można zorganizować dla dzieci opiekę nauczycieli, którzy do strajku nie przystąpili. "Największy strajk w oświacie w historii naszego kraju" Kaznowska zwróciła uwagę, że "dosłownie parę dni przed strajkiem, a właściwie w dniu strajku będziemy wiedzieć, ile placówek oświatowych bierze udział w strajku". "Sytuacja może być bardzo, bardzo dynamiczna" - podkreśliła wiceprezydent Warszawy. "Jak pokazują wszystkie dane, to największy strajk w oświacie w historii naszego kraju" - zauważyła. Jak mówiła, "sztab kryzysowy skupia się przede wszystkim, żeby przygotować miasto do zaopiekowania się jak największą ilością dzieci i młodzieży". "Chodzi przede wszystkim o zagwarantowanie bezpieczeństwa warszawskiej młodzieży. To są nasze podstawowe priorytety" - dodała. Kaznowska poinformowała, że 2 kwietnia zostanie przygotowana informacja dla rodziców, które ośrodki kultury i sportu będą otwarte dla młodzieży ze względu na strajk. Domagają się podwyżek Wszystkie trzy największe związki zawodowe działające w oświacie: Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych domagają się podwyżek wyższych niż proponuje rząd. W ramach negocjacji płacowych, które odbywały się w styczniu minister edukacji narodowej Anna Zalewska zaproponowała nauczycielom przyspieszenie trzeciej z zapowiedzianych pięcioprocentowych podwyżek. Chodzi o trzy podwyżki wynagrodzeń nauczycieli po 5 proc. zapowiedziane w 2017 r. przez ówczesną premier Beatę Szydło. Pierwszą podwyżkę nauczycielom przyznano od kwietnia 2018 r., drugą - od stycznia 2019 r. Trzecią mają otrzymać - zgodnie z projektem nowelizacji ustawy Karta nauczyciela, który trafił na początku marca do konsultacji - we wrześniu 2019 r. (pierwotnie miała być w styczniu 2020 r.). Podczas negocjacji szefowa MEN zapowiedziała też przyznanie dodatku "na start" nauczycielom stażystom, a dodatku za wyróżniającą się pracę nie tylko nauczycielom dyplomowanym, ale także kontraktowymi i mianowanym. We wtorek na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że rząd od 2017 r. stopniowo podnosi wydatki na podwyżki dla nauczycieli. "Przystąpiliśmy do tych zmian na korzyść nauczycieli już w pierwszym budżecie, który w pełni określaliśmy. To było ponad 400 mln zł na rok 2017, następnie około 2 mld w 2018 r. i około 4 mld, licząc w rocznym cyklu wydatkowym, w tym roku. Bo w tym roku mamy uzgodnione ze środowiskami nauczycielskimi dwie podwyżki" - powiedział. Premier przypomniał, że rząd przysunął na wrzesień tego roku podwyżkę, która była planowana od 1 stycznia 2020 r. "Wychodziliśmy wielokrotnie naprzeciw nauczycielom, a szczególnie z tym przesunięciem (podwyżki), bo to jest bardzo duży wydatek dla budżetu" - podkreślił premier. Jednocześnie zaznaczył, że "budżet to nie jest worek bez dna, budżet nie jest z gumy". "To, co udało nam teraz osiągnąć, ma też ogromny związek z naprawą finansów publicznych. Kolejne wydatki będą możliwe po kolejnym uszczelnieniu, po kolejnych naszych sukcesach gospodarczych i, mam nadzieję, również politycznych, jeżeli taka będzie wola wyborców" - dodał premier.