Powodem odwołania blokad jest poprawiająca się sytuacja na większości przejść granicznych. Protestujący nie wykluczają jednak powrotu do pomysłu, jeśli sytuacja znowu się pogorszy. Na niektórych przejściach w nocy odprawiono nawet ponad 500 TIR-ów. Wszystko dzięki temu, że na granice przywieziono celników z wewnątrz kraju. Na razie nie mamy więc powodów do strajku - mówi przewodniczący Związku Transportowców, Bolesław Milewski: Wszystko idzie w dobrym kierunku. W żadnym wypadku nie mamy podstaw do blokowania, ponieważ odprawy teraz się odbywają tak, jak to się odbywało przed protestem celników. Transportowcy podkreślają, że co prawda na razie blokady miast zostały odsunięte w czasie, ale jeśli sytuacja się pogorszy i celnicy przestaną pracować, paraliż metropolii jest więcej niż pewny. Odprawy szybsze, kolejka nadal długa Mimo szybszych odpraw, w kolejkach na granicach nadal stoją setki ciężarówek. 140 godzin trzeba czekać na wyjazd z Polski w Korczowej na Podkarpaciu. Po obu stornach granicy czeka 1300 TIR-ów. Do pracy nie przyszło dzisiaj tylko czterech celników. Powiększyła się też obsada w Medyce. W Dorohusku TIT-y odprawia pięć osób, w kolejce 700 kierowców. Znacznie poprawiła się sytuacja w Koroszczynie. Na wyjazd czeka już tylko 200 TIR-ów. Odprawami ciężarówek zajmuje się tam 10 celników. Kolejki na granicach będą rozładowane w najbliższych dniach - zapewnia Barbara Smolińska z "Porozumienia Białostockiego" - największego związku celników. Mają one zniknąć dzięki temu, że zostanie zwiększona przepustowość na przejściach granicznych. Oznacza to, że na stanowiskach pracy pojawi się większa liczba celników. Barbara Smolińska pytana, skąd ta nagła zmiana stanowiska, odpowiada: Każdy normalnie funkcjonujący w społeczeństwie człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że nie można utrzymywać sytuacji, która jest bardzo niebezpieczna i dla gospodarki i dla kraju. Nie wiadomo, na jak długo celnicy wrócili do pracy, ostatnio nie raz i nie dwa pokazali na co ich stać. Słuchaj Faktów RM FM: