Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło na terenie prywatnej posesji na Białołęce - tłumaczył we wtorkowej rozmowie rzecznik komendanta stołecznego policji asp. Mariusz Mrozek. - Zgłoszenie otrzymaliśmy po północy - opowiadał. Jak wyjaśnił, w sylwestrową noc grupa ośmiu dorosłych osób postanowiła zorganizować pokaz fajerwerków dla siódemki dzieci. - Krótko po północy wyszli na zewnątrz - powiedział Mrozek. Zaznaczył, że "teren był bezpieczny, odsłonięty, a dzieci znajdowały się w dosyć dużej odległości od miejsca, w którym odpalano fajerwerki", jednak "w pewnym momencie prawdopodobnie od jednego z fajerwerków oderwała się plastikowa część, która uderzyła pięcioletnią dziewczynkę". Dziecko zmarło - Dziewczynka po pewnym czasie powiedziała swoim opiekunom, że źle się czuje, że boli ją głowa. Opiekunowie zdecydowali od razu, aby dziecko zabrać do domu. Zawiadomili lekarza. W międzyczasie, zanim pogotowie dojechało na miejsce, dziewczynka straciła przytomność. Niestety, lekarz pogotowia, mimo prowadzonej akcji reanimacyjnej, nie zdołał jej uratować. Dziecko zmarło - powiedział Mrozek. Osoby dorosłe uczestniczące w pokazie fajerwerków zorganizowanym na Białołęce były trzeźwe - dodał Mrozek. Przeprowadzą sekcję zwłok dziewczynki - Sprawą będzie zajmować się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Północ - poinformowała we wtorek Renata Mazur. - Decyzją prokuratora rejonowego zostało wszczęte śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka - wyjaśniła. Jak powiedziała, podjęto decyzję o przeprowadzeniu sekcji zwłok dziewczynki. Jak powiedziała Mazur, "dotychczasowe ustalenia wskazują, że najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek". - Natomiast konieczne jest przeprowadzenie czynności, w tym przesłuchanie osób uczestniczących w tej zabawie sylwestrowej, ponieważ z uwagi na ich stan psychiczny, na szok, w jakim się znajdowały, nie można ich było przesłuchać bezpośrednio po zdarzeniu - wyjaśniła.