Pan Kamil został osadzony w pawilonie B siedleckiego Zakładu Karnego. Narzeka, że w areszcie panują tragiczne warunki. "Na ścianach jest grzyb. Ubikacja, która znajduje się w celi, nie jest niczym odizolowana, co zagraża zarażeniem się chorobą zakaźną. Szafki przeznaczone na jedzenie oraz naczynia, w których spożywa się posiłki są w pobliżu sanitariatów. To przecież niezgodne z przepisami sanitarno-epidemiologicznymi! Nie wspomnę już o fatalnym oświetleniu, przy którym nie można ani czytać ani pisać żeby nie narazić się na utratę wzroku. Okna są bardzo małe, trzykrotnie zakratowane, na dodatek od wewnątrz celi są zasypywane, co uniemożliwia wentylację pomieszczenia, w którym spędza się 24 godz. na dobę. A ta podłoga z parkietu - pod spodem wilgoć i grzyb " - skarżył się w liście do redakcji pan Kamil. Swoje niezadowolenie z nieodpowiedniego stanu sanitarno-technicznego pomieszczeń znajdujących się w pawilonie B siedleckiego Zakładu Karnego, pan Kamil przedstawił, na piśmie, sanepidowi. Siedlecka Państwowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna nie zbagatelizowała doniesienia i zarządziła kontrolę wskazanych przez osadzonego cel. Sanepid stwierdził, że rzeczywiście na ścianach i suficie jest grzyb, a parkiet jest bardzo zniszczony. To nie wystarczyło panu Kamilowi. Postanowił po raz kolejny zawiadomić sanepid - o innych nieprawidłowościach sanitarno-technicznych. - Przeprowadziliśmy ponowną kontrolę cel, które były wybierane wyrywkowo. Uczestniczyłam w tej inspekcji - mówi dyrektor siedleckiego Sanepidu, Jolanta Kowalska. Okazało się, że pan Kamil ma rację. Sanepid stwierdził, iż łaźnia, z której korzystają osadzeni w pawilonie "B", jest silnie zagrzybiona (na ścianach, suficie, na ościeżnicach drzwiowych i futrynach okiennych). W protokole PSSE napisano "przy wejściu wyczuwalny jest silny zapach pleśni". Sanepid dopatrzył się także, że grzyb znajduje się nie tylko w łaźni, ale również w celach, jak i na korytarzach. Inspekcja potwierdziła, iż "istotnym problemem higienicznym są kąciki sanitarne. W celach w pawilonie B są one oddzielone jedynie parawanem z płyt". Sanepid zauważył również, iż osadzeni nie mają w celach doprowadzonej bieżącej ciepłej wody, co jest niezgodne z przepisami dotyczącymi odpowiednich warunków higienicznych i zdrowotnych (art. 5 ust.1 ustawy o prawie budowlanym). W protokole czytamy, że "woda ciepła w pawilonie B jest doprowadzana tylko do natrysków na parterze oraz do umywalek w łazienkach pracowników Zakładu na każdej kondygnacji...." - Kontrola stwierdziła, że stan sanitarno-techniczny nie spełnia odpowiednich warunków, a zagrzybienie pomieszczeń stwarza zagrożenie dla zdrowia osadzonych jak też dla zdrowia pracowników ZK. W ZK naruszono wymagania art. 113 ust. 1 ustawy o chorobach zakaźnych, który mówi o tym, że "użytkownicy nieruchomości obowiązani są utrzymywać je w stanie sanitarnym, nienaruszającym wymagań higienicznych i zdrowotnych, w tym w szczególności niestwarzająacym zagrożenia przeniesienia chorób i zakażeń" - wyjaśnia J. Kowalska. Po kontroli dyrektor ZK, Artur Gałach podjął decyzję o dokonaniu niewielkich remontów, które to sposobem gospodarczym wykonywali więźniowie. Jak na razie zalecenia Sanepidu, dotyczące wykonania kompleksowego remontu, nie są możliwe. I choć ostateczny termin na wykonanie prac minął we wrześniu, to w areszcie niewiele się zmieniło. - Wiemy że Artur Gałach stara się jak może, na tyle, ile ma pieniędzy i to się chwali - mówi J. Kowalska. Skarga jednego z więźniów spowodowała kontrolę. Potem pojawiły się następne listy, w których inni skazani narzekali na złe warunki. - Nie będziemy reagować na każdy sygnał osadzonych! Byliśmy raz na kontroli i wiemy, jak wszystko wygląda. Dla tych panów to pewien rodzaj rozrywki, bo przychodzą kobiety na kontrolę, a przy okazji w więzieniu jest pewnego rodzaju zamieszanie. Dla nich to uciecha, bo coś się dzieje - stwierdza J. Kowalska. - Przecież Sanepid zdaje sobie z tego sprawę, że brak środków finansowych jest istotnym problemem i niemożliwe jest dostosowanie się do wszystkich naszych zaleceń. Żeby jednak nikt nie zaskarżał nas czy Zakładu Karnego, cały czas między instytucjami krążą pisma administracyjne: odwołania, zalecenia, etc. - wyjaśnia J. Kowalska. Artur Gałach, dyrektor siedleckiego Zakładu Karnego, nie zaprzecza skargom pana Kamila. Doskonale wie, że warunki w areszcie to nie "high life". - Zakład Karny w Siedlcach wybudował car w 1850 r. i tak naprawdę od tamtego czasu nie było porządnego remontu. Żeby sprostać roszczeniom więźniów i zaleceniom Sanepidu, potrzebowałbym około 8 mln zł. Niestety, nie ma kasy, bo jest wprowadzony program oszczędnościowy w naszym państwie. Cięcia dotyczyły również więziennictwa. I choć nie mamy zbyt wiele funduszy, to robimy "pełzające remonty". Kupujemy sami farby, a więźniowie malują ściany i estetyka naszego aresztu nieco się poprawia. Staramy się poprawić warunki na miarę naszych możliwości - wyjaśnia A. Gałach. - Ja wiem, że osadzeni chcieliby, by więzienie w Siedlcach wyglądało jak te nowoczesne więzienia, spełniające normy europejskie. No cóż, skazańcy mają tylko oczekiwania i roszczenia. Wychodzą z założenia, że jeśli państwo ich zatrzymało, to państwo powinno o nich dbać - mówi dyrektor siedleckiego ZK. Artura Gałach ma zupełnie inne zdanie niż osadzeni. Według niego, państwo powinno dbać np. o szpitale i pieniądze powinno przeznaczać na budowanie i remontowanie placówek służby zdrowia, a nie ulepszanie warunków więźniom. - Owszem, nie jest żadnym usprawiedliwieniem, że nie ma środków finansowych na dostosowanie warunków aresztu do wymagań Sanepidu. Jednak chciałby zauważyć, że mówimy o Zakładzie Karnym, a nie, kurorcie rekreacyjnym... Zresztą, jeśli warunki są tak fatalne, to nie rozumiem, dlaczego ten "mój kurort" cieszy się taką popularnością. Nikt tu nikogo na siłę nie zabiera - każdy z osadzonych jest w areszcie na własne życzenie - dodaje, uśmiechając się, A. Gałach. 8 milionów na remont to naprawdę niewyobrażalna kwota! To kasa, którą podatnicy musieliby wyłożyć na roszczenia więźniów, którzy chyba zapominają, że w więzienia są za karę. Owszem, grzyb na ścianach może być niebezpieczny - dlatego w ZK stopniowo wykonuje się remonty cel. Jednak niektóre oczekiwania skazanych są lekką przesadą. Przecież każde dziecko wie, że kara za złe uczynki to szlaban na przyjemności i wygody, jakich domagają się więźniowie... Milena Celińska