Dla osób oczekujących w długiej kolejce przed budynkiem Sejmu przygotowana została dodatkowa atrakcja. Na specjalnie przygotowanym z okazji "Nocy Muzeów" dużym telebimie można było obejrzeć czarno-biały film, który przedstawiał historię polskiego parlamentaryzmu. Kolejka zainteresowanych tym, jak wygląda budynek parlamentu wewnątrz i gdzie obradują posłowie i senatorowie wychodziła poza teren Sejmu. Nikogo nie zrażała chłodna pogoda. Mateuszowi, uczniowi szkoły podstawowej, najbardziej spodobała się sala obrad plenarnych. Zdecydowanie stwierdził jednak, że nigdy nie chciałby zostać parlamentarzystą, bo fotele przygotowane dla polityków są zbyt niewygodne jak na kilka godzin siedzenia. Duże wrażenie budynek Sejmu i wszystkie jego pomieszczenia wywarły na Arku. Jego zdaniem, wnętrza parlamentu nie różnią się bardzo od tego jak je pokazuje telewizja. - Ale zupełnie inaczej jest to czuć samemu i zobaczyć samemu - mówił. Jedną z rzeczy, która najbardziej zaciekawiła Tomka, zwiedzającego parlament ze swoją rodziną, była poręcz przy schodach zakończona głową węża. - To może być dwuznaczne, ale ja odbieram to pozytywnie i nawet zrobiłem sobie przy niej zdjęcie - powiedział. - Trudno mi się połapać, bo z jednej strony wchodzę, z drugiej wychodzę. Labirynt pomieszczeń - mówił dopytywany, czy jeszcze coś szczególnego zwróciło jego uwagę. Z kolei Agnieszka chwaliła przewodników, którzy na co dzień oprowadzają wycieczki po parlamencie i również w dniu otwartym Sejmu są do dyspozycji odwiedzających. - Muszę przyznać, że przewodnicy byli bardzo pomocni i jeśli widzieli, że ktoś był zakłopotany, albo zagubiony, to sami podchodzili i udzielali informacji - mówiła. Bardzo pozytywnie odniosła się do samej idei organizowania otwartych dni w Sejmie, gdyż - jak zwróciła uwagę - jest to jedyna okazja by to co na co dzień widzi się w telewizji zobaczyć i poczuć samemu. Dużym zainteresowaniem wśród odwiedzających cieszyła się także sala prasowa, gdzie na co dzień odbywają się konferencje prasowe, a zwłaszcza możliwość zrobienia sobie zdjęcia przy logo wybranej przez siebie partii politycznej. Po godz. 22 w swoim gabinecie zwiedzających przywitał marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Opowiadał, że duża sala w której się znajdowali jest miejscem reprezentacyjnym, gdzie zwykle przyjmuje gości zagranicznych, jak np. prezydentów, czy premierów innych państw, a także gdzie spotyka się Konwent Seniorów i Prezydium Sejmu. Pokazywał, że na półkach znajdują się tomy Dzienników Ustaw z ostatnich dwudziestu lat. - Tyle Sejm wyprodukował - mówił. Podkreślił, że on osobiście woli pracować w mniejszym pokoju, który znajduje się tuż obok. Mówił, że tam jest jego gabinet gdzie podpisuje dokumenty, czyta. Po krótkiej opowieści, marszałek podpisywał się pod egzemplarzami Konstytucji, które zwiedzający otrzymywali w Sejmie. Dla chętnych wrażeń drzwi Sejmu były otwarte do godz. 3.