Według wstępnych szacunków służb porządkowych w marszu uczestniczyło ok. 10 tys. osób. Świętującym sprzyjała piękna pogoda. Warszawiacy przyszli całymi rodzinami, towarzyszyły im małe dzieci. Powiewały biało-czerwone flagi, a wiele osób przypięło do ubrań biało-czerwone rozetki. Niedzielny marsz z okazji 94. rocznicy odzyskania niepodległości przeszedł przez serce Warszawy: z Palcu Piłsudskiego poprzez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, plac Trzech Krzyży i Aleje Ujazdowskie, aż do Belwederu. Na trasie pochodu składano kwiaty pod pomnikami postaci zasłużonych dla niepodległości: marszałka Józefa Piłsudskiego (przy Grobie Nieznanego Żołnierza), Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Wincentego Witosa, Stefana Roweckiego "Grota", Ignacego Jana Paderewskiego, Romana Dmowskiego i ponownie Józefa Piłsudskiego (przy Belwederze). Przy każdym pomniku śpiewano patriotyczne pieśni - "My, Pierwsza Brygada", "Boże, coś Polskę", "Rotę", "Hymn Armii Krajowej", "Święta miłości kochanej Ojczyzny", "Pieśń konfederatów barskich". Marsz zakończył Mazurek Dąbrowskiego. Na początku pochodu szło wojsko, w tym m.in. Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego oraz Orkiestra Reprezentacyjna Wojska Polskiego, potem - grupy rekonstrukcyjne i laweta, na której ustawiono zabytkowy czołg Renault FT-17, podarowany Polsce przez władze afgańskie; to pierwszy model czołgu używany przez Wojsko Polskie. Marszowi przewodził prezydent z małżonką Anną. Towarzyszyli im m.in. marszałek Sejmu Ewa Kopacz, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przed kolejnymi pomnikami do prezydenta dołączały też inne osoby, m.in. Janina Ochojska, piosenkarka Urszula Dudziak, Władysław Bartoszewski, politycy PSL czy krewni Józefa Piłsudskiego: córka Jadwiga Piłsudska-Jaraczewska i wnuk Krzysztof Jaraczewski. W marszu szli też m.in. b. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, prezydenccy ministrowie i wielu posłów PO. Nie zabrakło również polityków SLD, wśród uczestników marszu zobaczyć można było posła Ryszarda Kalisza. Eurodeputowany tej partii Wojciech Olejniczak mówił dziennikarzom, że chętnie skorzystał z zaproszenia prezydenta, bo "Święto Niepodległości powinniśmy obchodzić razem". Sam Komorowski podkreślił w trakcie marszu, że na jego trasie brakuje upamiętnienia "wspaniałych postaci związanych z niepodległościowym socjalizmem". Jak dodał, należy uczcić także pamięć niepodległościowego i socjalistycznego polityka - Ignacego Daszyńskiego. Politycy kojarzeni z prawą stroną sceny politycznej dołączyli do prezydenta przy pomniku twórcy endecji Romana Dmowskiego. Wieniec, wraz z Bronisławem Komorowskim, złożyli: działacz opozycji demokratycznej, twórca Ruchu Młodej Polski Aleksander Hall, b. wicepremier i b. lider Ligii Polskich Rodzin Roman Giertych, eurodeputowany Michał Kamiński, senator PO Jan Filip Libicki i b. eurodeputowany Marcin Libicki. Marsz zakończył się przy pomniku Piłsudskiego przed Belwederem. Tam Komorowski podziękował wszystkim, którzy w całej Polsce w różny sposób zaznaczali, że jest to dzień świąteczny łączący wszystkich Polaków. - Dziękuję tym, którzy śpiewali w autobusie w Bydgoszczy, tym, którzy przyjechali spod Torunia do Warszawy, pani z Kielc, tym, którzy w różny sposób, śpiewając na rynku w Krakowie albo deklamując wiersze, będąc w tym dniu w kościele i modląc się w intencji ojczyzny, przyczynili się do tego, że to jest i będzie na zawsze święto wszystkich, dla których niepodległość Polski jest sprawą ważną i najważniejszą - mówił. Uczestnicy marszu, z którymi rozmawiała PAP, podkreślali, że nie przyszli tylko po to, aby świętować Święto Niepodległości, ale poprzeć inicjatywę prezydenta, która - jak mówili - ma na celu zasypanie podziałów między Polakami. W tłumie oprócz biało-czerwonych flag można było dostrzec liczne transparenty, m.in. "Bronisław Polskę zbaw", "Ruscy agenci do Moskwy" i "TVN nie łże", "Idę z Bronkiem". Pod pomnikiem Dmowskiego zaś m.in.: "Stronnictwo Narodowe - cześć i chwała idei Romana Dmowskiego", "Miłość do Boga i Polski nie jest faszyzmem", "Sprzedaliście niepodległość w traktacie lisbońskim".