Bez karty nie będzie można zapisać się na kurs. A to oznacza, że niektórzy - na przykład studenci - będą musieli jechać po nią nawet kilkaset kilometrów. - To absurd - komentują właściciele ośrodków szkolenia kierowców. - Nie rozumiem, czemu ma to służyć. Chyba temu, żeby ludziom było trochę trudniej, albo żeby komunikacja więcej zarabiała? - zastanawia się Maciej Kulka ze stowarzyszenia szkół nauki jazdy. Tylko lubelski referat praw jazdy miesięcznie wydaje średnio półtora tysiąca dokumentów, więc średnio półtora tysiąca osób przyjdzie po kartę kandydata na kierowcę. "Obsłużenie" każdej z nich zajmie kilkanaście minut - trzeba będzie więc zatrudnić nowych pracowników. - Przygotowujemy w tej chwili dwóch pracowników, którzy będą się zajmowali stricte tą czynnością - zapewnia Krzysztof Machaj, wiceszef lubelskiego wydziału komunikacji. Do tego konieczne jest jeszcze miejsce na archiwum, z którym będzie - niestety - problem. Na zmianę zapisów rozporządzenia jest jeszcze jednak czas, bo nie zostało ono podpisane przez ministra. Czy tym razem urzędnicy będą mądrzy przed szkodą? Niestety, na to pytanie ministerstwo jeszcze nie odpowiedziało...