Rybacy w tym roku dostają o ok. 2 zł mniej za kilogram ryb niż w 2011 r., gdy za karpie płacono 10,50-11.00 zł za kg. Hodowcy nie są zadowoleni, gdyż opłacalność produkcji znacznie spadła - powiedział prezes Towarzystwa Promocji Ryb "Pan Karp", Zbigniew Szczepański. Zauważył, że grudniowa sprzedaż - to efekt trzyletniej pracy, gdyż tyle czasu ryba rośnie zanim trafi do handlu. Według prezesa, tegoroczna niska cena karpia jest wynikiem nieudanych negocjacji, które prowadziła część rybaków w październiku z sieciami handlowymi. Zgodzili się oni na taką cenę, a później tych ustaleń już nie można było zmienić. W ten sposób wszyscy producenci karpia ponoszą straty. Ponieważ krajowy karp jest tani, importerom nie będzie opłacało się kupowanie tych ryb np. Czechach - tłumaczył prezes. Przypomniał, że dwa lata temu, gdy rybacy za karpia dostawali ponad 11 zł/kg import sięgał 3-4 tys. ton, czyli wynosił ok. 25 proc. krajowej produkcji. Szczepański uważa, że sprzedawanie karpi przez supermarkety w promocyjnych cenach jest chwytem marketingowym zachęcającym do dokonania zakupów w konkretnej sieci. Inaczej jest w innych sklepach, gdzie ryby muszą być droższe, aby pokryć marżę handlową. W takich placówkach karpie mogą kosztować 15-17 zł za kg. Niemal cała produkcja karpia jest sprzedawana w okresie świąteczno-noworocznym. Nadal w Polsce nie ma zwyczaju jedzenie tej ryby w innych okresach. Niewielki jest też jej przerób. Za to - jak mówił Szczepański - w grudniu nie potrzeba reklamować karpi, gdyż zgodnie z tradycją i tak znajdą się na każdym wigilijnym stole.