I nic dziwnego. Mało kto wszak ze współczesnych Polaków słyszał cokolwiek o dzielnym Tankredzie, jednym z bohaterów pierwszej wyprawy krzyżowej w 1095 roku, jakkolwiek postać ta zajmuje wiele miejsca w głośnej swego czasu powieści Zofii Kossak-Szczuckiej "Krzyżowcy", a więcej jeszcze we wcześniejszym o kilkaset lat monumentalnym poemacie Torquata Tassa pt. "Jerozolima wyzwolona", publikowanym też parokrotnie w pięknym polskim przekładzie. Jednakże światły król Stanisław August Poniatowski znał dobrze poemat Tassa, jak też zawarty w nim epizod o walce Tankreda z piękną, lecz złowrogą czarodziejką Kloryndą i z jego to woli u schyłku XVIII stulecia stanął w Łazienkach ów posąg przedstawiający właśnie Tankreda i pokonaną przezeń Kloryndę. Mężny Tankred jest również bohaterem jednej z tragedii słynnego XVIII-wiecznego filozofa Woltera; ta zaś z kolei stała się osnową libretta powstałej w 1813 roku dziesiątej z rzędu opery Gioacchina Rossiniego, od której to opery rozpoczęła się na dobre świetna kariera 21-letniego kompozytora. Warto tu nadmienić, że właśnie Tankred był pierwszą operą Rossiniego, jaką w pięć lat zaledwie po weneckiej prapremierze zaprezentował polskiej publiczności w Teatrze Narodowym przy Placu Krasińskich Karol Kurpiński nie tylko wybitny kompozytor, ale też świetny dyrektor warszawskiej sceny operowej. Uczynił z pewnością słusznie, jako że opera Rossiniego zyskała sobie już w tym czasie ogromną popularność w całej niemal Europie. Co bardziej chwytliwe motywy z tego dzieła w niejednym mieście nucono wręcz na ulicach, a wielki skrzypek Nicolo Paganini skomponował nawet cykl popisowych wariacji na temat efektownej arii z drugiego jej aktu.